Za krainą baśni oraz krasnoludków,
za dziesiątą rzeką, krajem liliputów,
na spokojnej ziemi, gdzieś w środku Europy,
jest kraina- Polska, będzie mowa o tym!
Na południu kraju, być może w Bieszczadach,
ogród się znajduje w owocowych sadach.
W tej pięknej krainie, która pachnie sianem,
gdzie żyje ryś Rysiek razem z żubrem Janem,
skąd pochodzi misiek, Stefan z żoną Asią
i ich mały synek, Andrzej z siostrą Kasią!
Gdzie jeleń Teodor, dba o swoje łanie:
Basię i Bożenę, bardzo miłe panie.
Tu sarna Renata stara się i krząta,
o Waldka i Alę, jej małe sarniątka.
Stoi piękny domek, w którym człowiek mieszka:
szanowny pan Jacek i żona Agnieszka.
Zajmują się sadem, o drzewostan dbają,
a w swoim ogrodzie chętnie spoczywają.
Tu grusza Adela, najstarsza w ogrodzie,
rodzi piękne gruszki o cudownym słodzie.
Obok jabłoń Ewa, renetą też zwana,
której owoc kusi niejednego Pana.
Jest śliwa-węgierka, Jagoda rumiana,
jej pyszne owoce zachwycają Jana,
gdy czasem się z kniei na spacer wybierze,
wielkie i dostojne to królewskie zwierzę!
I duża czereśnia Matylda, gdzie ptaki
chętnie przesiadują i mieszkają szpaki.
Jest winogron Wojciech, który od pergoli
gałęzie chrustawki Telimeny woli.
Brzoskwineczka Ania, młoda lecz nieboże,
w tym roku pokaże, jak obrodzić może.
Są krzewy tarniny Izoldy, ta Pani
cierpki owoc daje i kolcami rani.
Stoi między nimi Kama-jarzębina,
ona dba o ptaki, gdy przychodzi zima.
Tak więc pięknie żyją razem w tej symbiozie,
zwierzęta i drzewa, i człek co się zowie.
A obok w sąsiedztwie, pośród malin krzaków,
toczą się rozmowy w małym warzywniaku.
Co tam dziś na obiad?- brukseleczka pyta,
Bogdana-jeżyka, ogrodu strażnika.
Zapłakana siedzi cebula Grażyna,
przez ten jej aromat wszystkim zrzedła mina.
Fasolka Monika i groszek Stefanek,
flirtują przez okno prawie cały ranek.
Pomidor Ambroży w słonku się wygrzewa,
a papryce Hani już niewiele trzeba.
Rzodkiewka Beata, też się nieźle trzyma,
jest dość ostra w smaku, robak się nie ima!
Kartofelek Ludwik, pomiędzy paniami
Rozalią i Zuzią chwali się kwiatami.
To marchew z pietruszką, choć też mają nacie,
lecz nigdy nie kwitną, nie ma szans z ziemniakiem.
Jeszcze tylko koper Zenon dumnie stoi,
on, jak zając z wiersza nikogo się nie boi.
Kalarepa Zyta i Matylda rzepa,
plotkują, jak zwykle panie o facetach.
A na końcu grządki śmieją się buraczki,
choć z jednego ojca, za to z różnej matki.
Czerwone po Brygidzie, ojcu Mirosławie,
a białe po Wiktorii, zagranicznej sławie.
Pięknie dojrzewają, lecz rzec tu pozwolę,
niektóre z nich wkrótce, znajdą się w rosole!
Autor: Piotr Dmitrzak
Rybnik 10.03.2021 r.