W owocowym sadzie

Piotr Dmitrzak


Za krainą baśni oraz krasnoludków,

za dziesiątą rzeką, krajem liliputów,

na spokojnej ziemi, gdzieś w środku Europy,

jest kraina- Polska, będzie mowa o tym!

Na południu kraju, być może w Bieszczadach,

ogród się znajduje w owocowych sadach.

W tej pięknej krainie, która pachnie sianem,

gdzie żyje ryś Rysiek razem z żubrem Janem,

skąd pochodzi misiek, Stefan z żoną Asią

i ich mały synek, Andrzej z siostrą Kasią!

Gdzie jeleń Teodor, dba o swoje łanie:

Basię i Bożenę, bardzo miłe panie.

Tu sarna Renata stara się i krząta,

o Waldka i Alę, jej małe sarniątka.

Stoi piękny domek, w którym człowiek mieszka:

szanowny pan Jacek i żona Agnieszka.

Zajmują się sadem, o drzewostan dbają,

a w swoim ogrodzie chętnie spoczywają.

Tu grusza Adela, najstarsza w ogrodzie,

rodzi piękne gruszki o cudownym słodzie.

Obok jabłoń Ewa, renetą też zwana,

której owoc kusi niejednego Pana.

Jest śliwa-węgierka, Jagoda rumiana,

jej pyszne owoce zachwycają Jana,

gdy czasem się z kniei na spacer wybierze,

wielkie i dostojne to królewskie zwierzę!

I duża czereśnia Matylda, gdzie ptaki

chętnie przesiadują i mieszkają szpaki.

Jest winogron Wojciech, który od pergoli

gałęzie chrustawki Telimeny woli.

Brzoskwineczka Ania, młoda lecz nieboże,

w tym roku pokaże, jak obrodzić może.

Są krzewy tarniny Izoldy, ta Pani

cierpki owoc daje i kolcami rani.

Stoi między nimi Kama-jarzębina,

ona dba o ptaki, gdy przychodzi zima.

Tak więc pięknie żyją razem w tej symbiozie,

zwierzęta i drzewa, i człek co się zowie.

A obok w sąsiedztwie, pośród malin krzaków,

toczą się rozmowy w małym warzywniaku.

Co tam dziś na obiad?- brukseleczka pyta,

Bogdana-jeżyka, ogrodu strażnika.

Zapłakana siedzi cebula Grażyna,

przez ten jej aromat wszystkim zrzedła mina.

Fasolka Monika i groszek Stefanek,

flirtują przez okno prawie cały ranek.

Pomidor Ambroży w słonku się wygrzewa,

a papryce Hani już niewiele trzeba.

Rzodkiewka Beata, też się nieźle trzyma,

jest dość ostra w smaku, robak się nie ima!

Kartofelek Ludwik, pomiędzy paniami

Rozalią i Zuzią chwali się kwiatami.

To marchew z pietruszką, choć też mają nacie,

lecz nigdy nie kwitną, nie ma szans z ziemniakiem.

Jeszcze tylko koper Zenon dumnie stoi,

on, jak zając z wiersza nikogo się nie boi.

Kalarepa Zyta i Matylda rzepa,

plotkują, jak zwykle panie o facetach.

A na końcu grządki śmieją się buraczki,

choć z jednego ojca, za to z różnej matki.

Czerwone po Brygidzie, ojcu Mirosławie,

a białe po Wiktorii, zagranicznej sławie.

Pięknie dojrzewają, lecz rzec tu pozwolę,

niektóre z nich wkrótce, znajdą się w rosole!



Autor: Piotr Dmitrzak

Rybnik 10.03.2021 r.


Piotr Dmitrzak
Piotr Dmitrzak
Opowiadanie · 16 listopada 2024
anonim