Wzgórze

Oskar de la Volt

"Ćpała z ojcem przez cały okres ciąży. Matka była tak wyniszczona, że moja siostra bliźniaczka zmarła zaraz po porodzie, a ze mnie krew i ropa lały się wszystkimi możliwymi otworami. Ledwie mnie odratowali. Nigdy nie widziałam już matki. Podobno jeszcze gdzieś żyje."

Nie wiedział po co opowiadała mu tą drętwą historyjkę. Może chciała wzbudzić w nim litość, może wręcz przeciwnie - wstręt do siebie. Jeśli pierwsze, to nie robiła tego dość umiejętnie. Jeśli chodziło o to drugie, to nie musiała nic mówić. Miał i tak dość pogardy do jej bladego, chudego ciała. Zresztą nie wierzył w ani jedno jej słowo, a o ile nawet wszystko to było prawdą, i tak miał to w dupie.

-Zapalisz?

Podetknął jej bez słowa pudełko papierosów i zręcznym gestem podał ogień. Wiedział, że nie odmówi. Był mistrzem zmieniania tematu w niepostrzegalny sposób. Czekała na choć jedno słowo. On nie miał ochoty do zwierzeń. Paliła nerwowo, patrząc w pustkę za szybą samochodu. Czas działał na jego korzyść.

-Zatrzymaj się! - krzyknęła nagle pobudzona jakąś zapewne niepokojącą myślą.

Zadziwił go jej zdecydowany ton. Wcześniej, zanim poprosiła o tak zwyczajną czynność jak zatrzymanie samochodu, starała się wymyślać przeróżne historyjki, jak na przykład konieczność zmiany podpaski, choć i ona i on wiedzieli, że nigdy nie dostaje okresu. Tym razem zaimponowała mu. Zatrzymał bez chwili wahania, a ona wysiadła z wozu.

Wyszedł za nią na zewnątrz sprawdzić o co tutaj chodzi. Siedziała na przydrożnym słupku i cicho pochlipywała. Nigdy wcześniej nie zdecydowałby się na podobny gest, lecz tym razem powoli wyciągnął rękę i pogładził ją po tłustych i zmierzwionych włosach.

-O co chodzi...żabko?

Nic nie odpowiedziała. Wskazała tylko ledwie zauważalnym ruchem głowy oświetlone przedwieczornym słońcem niewielkie wzgórze.

Kiedy się uspokoiła zaprowadził ją do samochodu i ruszyli przed siebie. Zaczęła opowiadać o rodzinie do której trafiła jako małe dziecko z sierocińca, o starym i ponurym domu, o pustym i zimnym pokoju, w którym spędziła ten ponury czas, i o obrazku wiszącym na wprost łóżka, który co dzień dawał jej nadzieję na lepsze, normalne życie. Rysunek przedstawiał rozjaśnione czerwonym słońcem niewielkie wzgórze.

Tej nocy, zamiast jak zwykle beznamiętnie pieprzyć się, w brudnej pościeli, gładził ją po umytej i pachnącej rumiankiem głowie, aż zasnęła spokojnie w łóżku jakiegoś podrzędnego , ale i tak cieplejszego niż ponury dom, motelu

Oskar de la Volt
Oskar de la Volt
Opowiadanie · 29 kwietnia 2002
anonim
  • Maciej Dydo Fidomax
    krótkie, przepełnione brudem, ale w sumie mówiące o czymś ważnym.. tekst nie traktuję problemu o którym mówi tak pobieżnie, jakby się to mogło na pierwszy rzut oka wydawać, takie akurat do dodania..

    · Zgłoś · 22 lata
  • \WeeD\
    calkiem bardzo mi sie podoba. a ty co fidek taki esteta sie zrobiles? przymknijmy oko na temat a zachlysnijmy sie forma. jest iscie restauracyjna. skonsumowalem.

    ps "Kurwa, zajebali mi motor" by fidomax

    · Zgłoś · 22 lata