Żona

Rydzo

- Stawiam wszystkim kolejkę!

- Hurra! - rozległo się w barze po mojej propozycji. Kiedy zapłaciłem za wszystkie drinki, a było ich (co warto powiedzieć) trzynaście (czyli tak zwana "pechowa liczba"), usiadłem w kącie i zacząłem sam sączyć moją tequillę.

- Przepraszam bardzo, czy mogę się dosiąść - spytał jakiś przylizany facet

- A siadaj pan! - odpowiedziałem mu, chyba również grzecznie.

- Jeżeli mogę spytać, - zaczął znowu ten przylizany laluś - cóż to za okazja spowodowała tą hojność? Jakieś święto?

- Święto? Nie! Nie święto! Raczej tragedia.

- Skoro tragedia, to czemu pan tak radośnie reaguje?

W tym momencie dosłownie mnie zatkało. Czy mogę stawiać kolejkę tylko wtedy kiedy jestem szczęśliwy? A zresztą on i tak nie zrozumie...

- Wie pan, po prostu chciałem aby inni łączyli się ze mną w bólu. W takich okolicznościach człowiekowi od razu robi się raźniej.

- Rozumiem - odpowiedział jegomość, ale pewnie i tak niewiele zrozumiał - jeżeli to nie będzie zbyt wścibskie, to czy mógłby pan powiedzieć co się takiego stało.

A to co, dziennikarz jakiś, czy co? A zresztą , zawsze to będzie lżej na sercu.

- Żona mnie opuściła. Odeszła ta którą pokochałem. Na szczęście jest jeszcze ta, którą pożądam. Może ona jakoś załagodzi mój ból.

- Rozumiem...

- Nic pan nie rozumie! Nic! Niech pan lepiej słucha, może wtedy pan zrozumie - Tak właśnie zacząłem swoją opowieść (jak myślicie dobrze) i dzięki temu zdobyłem słuchacza. Facet siedział i słuchał jak wryty.

- Poznałem ją, gdy miałem szesnaście lat, na jednej z imprez. Kiedy wszedłem do budynku, ona już tam była. Wyglądała bardzo interesująco i chciałem do niej podejść, ale... Kolega mnie wyprzedził i zapoznał z nią. Potem siedzieliśmy i rozmawialiśmy. Od razu ją polubiłem. Była inna niż reszta. Taka bezpośrednia. Dokładnie widziała jak mnie rozluźnić i rozweselić. Po imprezie nie widziałem jej długo. Jednak cały czas kogoś mi brakowało. Tęskniłem. Ale brak czasu, nieśmiałość... wie pan - chciałem pokazać, że też potrafię być kulturalny - Kolejnym razem spotkałem ją dosłownie przypadkiem. Szła z moim znajomym ulicą. Kiedy ją ujrzałem serce zabiło mi radośniej. Zrozumiałem wtedy, że ją pożądam - jeszcze nigdy nie widziałem tak zdziwionej gęby. Ten facet zaczyna bić wszelkie rekordy w moim rankingu - Oczywiście zapisałem wtedy jej adres - i zapamiętałem jej imię, ale ten facet nie musi o tym wiedzieć - Zaczęliśmy się spotykać częściej. Były to coraz bardziej intymne spotkania. Naprawdę ona jest cudowna. Wie jak zaspokoić moje potrzeby. I tak nie zakłócenie trwał nasz związek przez trzy lata. Kiedy miałem dwadzieścia lat poznałem tę drugą. Natychmiast ją pokochałem. Wtedy też przestałem się spotykać z moją pierwszą miłością. Było mi tak cudownie, że o niej zapomniałem. Aż któregoś razu, jakieś pół roku później spotkałem ją na imprezie - znowu impreza - Ponownie zaczęliśmy ze sobą rozmawiać. Przedstawiłem ją nawet mojej narzeczonej. Wie pan, że one się naprawdę polubiły. Ale ja miałem dylemat, czy iść za sercem, czy za pożądaniem. Poszedłem za rozumem - sprytnie to wymyśliłem, co? - Wybrałem obie, a one to zaakceptowały. I tak trwały moje związki, jeden formalny z moją ukochaną żoną i drugi, z tą którą pożądam. Wszystko było pięknie przez jakieś dwa lata. Miesiąc temu moja żona zaczęła mieć pretensje.

- Dziwi się pan? Ja na jej miejscu od samego początku bym się nie zgodził - musiał dorzucić swoje dwa grosze mój przylizany słuchacz

- Może i ma pan rację, ale ja jeszcze nie skończyłem. Więc jak to już mówiłem, moja żona zaczęła mieć pretensje. Nie wiem nawet o co jej chodziło. Przecież cały czas się starałem, a one się dobrze znały. Ale cóż, żona zaczęła mi wypominać te lata spędzone w dwóch związkach. W ten sposób zniszczyła to wszystko co zbudowaliśmy. A dzisiaj rano odeszła ode mnie.

- To smutne. Nawet bardzo smutne, ale widzi pan, że nie da się żyć w dwóch związkach. zawsze ktoś na tym ucierpi.

- Przesadza pan, jakoś nigdy im to nie przeszkadzał. Żadna nie miała nic przeciw drugiej.

- Skoro pan tak twierdzi... Jednak dlaczego pan nie jest z tą drugą. Czemu pan do niej nie poszedł, tylko siedzi tu i pije.

- Jak to nie poszedłem. Przecież stoi tutaj przed nami - ten facet jest bardziej zadziwiający niż myślałem - No to na zdrowie, póki jeszcze coś jest.

- Kelner jeszcze jeden kieliszek tequilly! - może ona mnie nie opuści.

Oceń ten tekst
Ocena czytelników: Słaby+ 14 głosów
Rydzo
Rydzo
Opowiadanie · 28 maja 2002
anonim
  • Maciuś vel inaczej
    Tekst z zabawnym zakończeniem, jak pisał fidomax. Nie tylko treściowo jest sredni, bo stylistycznie, czyli warsztatowo takze.

    Np te zdania:

    Zrozumiałem wtedy, że ją pożądam - jeszcze nigdy nie widziałem tak zdziwionej gęby. Ten facet zaczyna bić wszelkie rekordy w moim rankingu - Oczywiście zapisałem wtedy jej adres - i zapamiętałem jej imię, ale ten facet nie musi o tym wiedzieć

    · Zgłoś · 22 lata temu
  • angel
    moosze powiedziec ze niczego sobie literki na tej karteczce

    · Zgłoś · 22 lata temu
  • Maciej Dydo Fidomax
    ech w sumie.. nie jest tekst zły.. ale kolejny polegający na "zabawnym zakończeniu" bo treściowo jest średnio...

    · Zgłoś · 22 lata temu