- Zaraz, chwilka, nie rozerwę się.
- Powiedz tym swoim babom z domu, żeby nie dzwoniły na firmowy numer tylko na twoją komórkę, ja nie będę tutaj twoją prywatną sekretarką.
- i bardzo dobrze pani janko, ja bym na prywatną sekretarkę to jakieś młode 90,60,90 wziął, więc niech się panie nie obawia.
- A przyniosłeś zdjęcia córki? Miałeś przynieść? Ile ma teraz? Rok?
- Zapomniałem jutro przyniosę, Maja ma rok i trzy miesiące.. rok i trzy...
- Czekaj łączę...
Wstałem w nocy, coś mnie obudziło. Lepkie bokserki spreparowne z płótna w kratę dokładnie oblepiały to do czego były oblepiania przeznaczone, obudził mnie hałas. Hałas biegania. Natężał się ustawał. Tak jakby ktoś na strychu stawał przy jednej ścianie rozpędzał się i hamował pod drugą ścianą. Cyklicznie. Za cyklicznie. Ciemno i wilgotno, przez otwarte okna powietrze przelewało się leniewie jak cukier. To znaczy dopóki nie zamieszasz nic się nie zmiesza.
Czułem pot, wszędzie obrzydliwy lepki pot człowieka po rozpierdalajacym śnie ale nic nie pamiętałem.
Ściany dziwne ruszają się. I podłoga. Piana wszędzie piana. Pierwsze przychodzi zdziwienie: Piana? Skąd? Co? Jak?
Tak Piana. To wzrok potwierdził i zupełnie nie przejął się alogicznością tego. Nie jego działka. Od tego jest mózg.
Patrzenie na pianę nic nie rozwiewa, a denerwujący jest fakt że pojawia się coś czego człowiek nie rozumie, a jeśli pojawia się to jeszcze w nocy i przy słabym świetle, to zamienia się w strach. Adrenalinkę poprosimy. Dziękuję.
Łyżka do butów. Skąd ja kurwa miałem przy łóżku łyżkę do butów, długa z 40 cm z taką niklowana sprężynką. Ciężkawa.
Chuj. Dobrze że była. Wziąłem ją do ręki.
- Piotrek kurwa gdzie masz te dokumenty!!!!
- .....
- Słyszysz co do ciebie mówię? Ja ciebie wypierdole!!!
- Dobrze, wszystko dobrze.....
Piana też na podłodze, wszędzie piana, leciutkie bąbelkowanie z cichutkim szemraniem pękania purchelków powietrza których żywot własnie się zakończył zmieszany z sykiem powstawania nowych.
Piana...
Nieduża mała lepka piana ze ścian, z podłogi , kurwa zewsząd.
Nie pytajcie się w tym momencie czy wierzę w Ufo.
Hurgot na strychu się powiększył, ścisnąłem łyżkę do butów w ręce i na bosaka ostrożenie podszedłem do drzwi na strych.
3 odechy.
Szybko otworzyłem drzwi i na oślep udeżyłem łyżką do butów, trafiłem w ścianę, w jakiś nienaturalny blask, zamigotał i znikł, Jakby coś się ze mną lub nawet mną bawiło. Jakas siła.
Nadal nie pytajcie mnie o Ufo.
Kroki ucichły, wszedłem na strych, nikogo.
Okno otwarte. Okiennica cichutko się otworzyła.
- Co się z nim dzieje?
- Nie wiem, siedzi tak dziwnie jakoś.
- Coś się stało?
- Nie wiem ale miał telefon.
- Jaki?
- Z domu chyba
- Może kogoś wezwać?
Patrzę przez okno. Koty, morze kotów bezdomnych jak nosiciele bezpańskich listów na ślepo bezładnie, każdy w inną stronę przenikały się wzajemnie ale wiarygodne w swoich jednostajnych ruchach, w oddali drzewo, a pod drzewem postać kobiety w smutnej sukni, z dzieckiem na ręku. Dziecko jest chyba martwe, sine, nic nie mówiące, spokojne, zamknięte oczy. Wszystko w kobiecie było smutne. Chciałbym być malarzem i to umiec namalować. Piękny smutek. Spokojny, nieruchawy magiczny smutek w oderwaniu od jakiegokolwiek zegara.
Zamknałem okno, zewsząd otaczała mnie piana, zresztą to musi być Ufo. No dobra TO JEST UFO. Jak już człowiek coś nazwie to jakby to opanował. Wyobrażałem już siebie w programach telewizyjnych jak odpieram ataki podłych dziennikarzy i ich podstępne pytania o pianę i jej rzeczywisty związek z Ufo. Ze swadą znoszę ich z powierzchni fotela.... Słysze szmer.
Obróciłem się, za wnęką, w kucki, w mokrej koszuli nocnej, ze szmata i rozerwanym workiem proszku do prania do rzeczy białych i miską plastikową siedzi Beata.
Moja żona uwielbia czystość.
- Ten dom jest brudny, brudny, cały jest brudny musimy go umyć Piotrek musimy ja nie mogę żyć w tak brudnym domu, pomóż mi.....
Nie wystąpie jednak w programie o Ufo, szit .... ale może w reklamie proszku?.... coś mnie szarpie za rękę.
- Piotrek obudź się, zaspałeś...
- Co co co kurwa ale miałem sen jacieee...
- Opowiedz...
- A takie tam... wiesz o dupach
- Ja ci dam...... nie krzycz Maja śpi
- Zaraz wstanie... i tak
- Nie budź jej niech śpi jedź już do pracy bo się spóźnisz
- My z pogotowia.
- Już panowie są.. tam, proszę za mną..
- Co mu jest?
- Nie wiem kurwa nie wiem, miał telefon z domu i teraz tak siedzi.....zabierzcie go stąd...
- Cześć mała, co tam?
- Piotrek..... był lekarz...
- Czego ryczysz?
- Piotrek ona....
- Co?
- ONA SIĘ NIE OBUDZIŁA!!!
bez przytaczania poszczególnych zdań i pochwał też nie będzie. czepiam się zdań jeżeli są złe. tutaj wszystko jest w porządku. to przemyślana ocena. świetnie dobrana forma i każde słowo. tak miało być. nawet nie ma co porównywać do plaży. plaża jest cienka.
a Ty człowieku jesteś całkiem niezły;)
troche jak z dziecka rosemarry, z kolysanka komedy.
jedno mnie tylko trapi, mam podobny pomysł, a jak wyslę , to co ?posądzą mnie o plagiat? czy o zanudzanie tematem