- Weźcie ją stąd. Nie powinna tu stać. Jest w szoku. Dajcie jej jakieś środki uspokajające! Niech pan ją weźmie do domu.
- Jakiego domu?! Czy pan jest normalny! Moja córka tu jest. Tylko z nią wrócę do domu. Właśnie zrobiłam obiad. Pewnie będzie głodna. Takie zamieszanie! Na pewno jest wystraszona. Ma dopiero 4 latka.
- Proszę się odsunąć! Odsunąć mówię!
- Różowa? To jest różowa sukienka? Różooooowaaaa?
- Kochanie, idź do domu. Ja pojadę do szpitala. Zadzwonię. Wszystko będzie dobrze!
- Nie chrzań mi, że będzie dobrze! To jest nasza córka. Ona jest nieprzytomna! Muszę przy niej być.
- Przepraszam. Państwo P.?
- Tak.
- Państwa córka... ona... Nic się nie dało zrobić...
- Czego się nie dało zrobić? Co pan pieprzy?!
- Niech się pani nie denerwuje. Kiedy przyjechaliśmy, ona nie oddychała. Za późno... Te cegły, ten ciężar. Przykro mi. Bardzo mi przykro.
- Przykro panu? Przykro? Bardzo przykro do cholery? Słyszeliście? Powiedział, że mu przykro!
Śmiech. Przeraźliwy śmiech. Wycie. Płacz. Krzyk. Ryk obdzieranego ze skóry zwierzęcia. Zemdlała.
Taka malutka ta trumna. Biała. Mariolka w białej sukience. Twarz przykryta welonem, żeby nie było widać szwów po sekcji zwłok i ran po uderzeniach spadającego gruzu. Małgorzata w czarnym płaszczu, sina, zaniedbana. Od tamtego czasu niewiele się odzywa. Nie je, nie śpi. Wegetuje. Już nawet nie potrafi płakać. Zabrakło jej łez. Już zasypują. Kolejna łopata ziemi. Czarno. Tylko czerwone kwiaty. Setki czerwonych kwiatów.
- Dla mnie też już kupcie kwiaty!
Starsze kobiety ze zgorszeniem pokręciły głowami, a ich suche usta dalej bezrozumnie wyklepywały „Wieczny odpoczynek”.
Zemdlała.
Obudziła się w szpitalu. Na osiemnastym oddziale dla nerwowo i psychicznie chorych. W pokoju numer 25. Minęło parę tygodni. Mąż odwiedzał ją co dwa dni. Chodzili razem po ogrodzie. On w czarnej kurtce. Ona w zielonym szlafroku. Nie było w sklepach czarnego. Wystarczy, że dusza sczerniała, a oczy wyblakły. Skrzeczenie wron i trzask łamanych gałęzi. Wśród ginącej jesieni ona - ginąca matka.
Do domu wróciło dziecko. Pomarszczone zmartwieniami i powykręcane bólem. Dwudziestopięcioletnie dziecko nie potrafiło nic zrobić. Cały dzień siedziało i malowało krzyże. Kruczoczarne, ogromne krzyże. Na nim już też wszyscy postawili krzyżyk.
Wyrok: schizofrenia paranoidalna. Skazana: Małgorzata P., lat 25, mężatka.
Czterdziestoczteroletnia kobieta stoi nad grobem. Przyniosła malutką, różową różyczkę.
- Nigdy nie lubiła czerwonego koloru – mówi, wskazując na granitowy pomnik
Mariola P.
Urodzona 14.10.1978
Zmarła 13.07.1983
- Tyle mi po niej pozostało. I jeszcze czasami słychać śmiech w kącie.
Co dwa miesiące jeździ do psychiatry po nowe recepty. Czasami mówi, że się źle czuje. W ciągu dziewiętnastu lat miała dwa nawroty choroby. Twierdzi, że to z powodu samodzielnego odstawienia tabletek. Chciała sprawdzić, jak to jest bez nich. Bo czasami stają jej w gardle.
Trilafon (Perfenazyna) - lek przeciwpsychotyczny, uspokajający, przeciwwymiotny, wskazany w leczeniu ostrych i przewlekłych psychoz, szczególnie z grupy schizofrenii.
Doxepin - pochodna dwubenzoksepiny stosowany w leczeniu zaburzeń nerwicowych
Chlorprothixen - lek o silnym działaniu uspokajającym
3 razy dziennie po 1tabletce = 9 tabletek
19 lat = 6935 dni po 9 tabletek dziennie = 62415 tabletek
Mąż jej nie opuścił. Ma dwoje prawie dorosłych dzieci. Już potrafi się uśmiechać. Tabletki bierze systematycznie.