Wąż/Le Serpent

Korab-Brzozowski Wincenty


A był dzień siódmy czasu, co niegdyś zburzony.
Bóg, zanurzony w marzeń swoich oceanie,
Zwieńczające cię dzieło zgłębia nieustannie,
O, stworzonego świata kształcie niezmierzony!

Pod pniem drzewa znużonym owocu nadmiarem,
Zginającym gałęzie, kipiącym od soku,
Promieniejący Adam, przy nim Ewa, z boku:
Śpi niby, lecz dźwięk każdy słyszy, jakby czarem.

Ich lśniące, nagie ciała, wspaniałej białości,
W wonnej trawie ukryte, drżą w smugach światłości,
Którą wschodzące słońce w Ogrodzie rozpręża.

I stoi Bóg przed nimi dwojgiem w uniesieniu -
I nagle wzdryga się, bo - z wyżyn do korzeni
Istności swej, przeczuwa pełznącego Węża.

przetłumaczył Marian Stala


Au septičme jour des temps jamais détruits
Voilŕ que Dieu, noyé d'un océan de ręve,
Contemple le parfait chef-d'oeuvre qui t'achčve,
Ô travail merveilleux des univers construits.

A l'ombre d'un figuier ployant sous l'or des fruits
Ses verts rameaux touffus et débordants de sčve,
Prčs d'Adam, radieux, repose, allongée, Čve,
Les yeux clos, attentive aux sons d'étranges bruits...

La chair de leurs corps nus, blanche, superbe et lisse,
Sur l'odorant gazon, tressaille au chaud délice
Qu'un soleil jeune et clair par le J0ardin répand.

Et Dieu devant la Femme et l'Homme est en extase;
Mais soudain il frémit, car du faîte ŕ la base
De son ętre, il sentit courir un long Serpent...




Inne teksty autora

Korab-Brzozowski Wincenty