I
Byłem u Ciebie w te dni przedostatnie
Nie docieczonego wątku - -
- Pełne, jak Mit,
Blade, jak świt...
- Gdy życia koniec szepce do początku:
"N i e s t a r g a m C i ę j a - n i e ! -""""""""""""" J a, u - w y d a t n i ę !..."
II
Byłem u Ciebie w dni te, przedostatnie,
Gdy podobniałeś - co chwila, co chwila --
Do upuszczonej przez Orfeja liry,
W której się rzutu-moc z pieśnią przesila,
I rozmawiają z sobą struny cztery,
Trącając się,
Po dwie - po dwie --
I szemrząc z cicha:
"Z a c z ą ł ż e o n
U d e r z a ć w t o n ?...
C z y t a k i M i s t r z !... ż e g r a... c h o ć - o d p y c h a ?..."
III
Byłem u Ciebie w te dni, Fryderyku!
Którego ręka... dla swojej białości
Alabastrowej - i wzięcia - i szyku -
I chwiejnych dotknięć jak strusiowe pióro --
Mięszała mi się w oczach z klawiaturą
Z słoniowej kości...
I byłeś jako owa postać, którą
Z marmurów łona,
Niźli je kuto,
Odejma dłuto
Geniuszu - wiecznego Pigmaliona!
IV
A w tym, coś grał - i co? zmówił ton - i co? powie,
Choć inaczej się echa ustroją,
Niż gdy błogosławiłeś sam ręką Swoją
Wszelkiemu akordowi --
A w tym, coś grał: taka była prostota
Doskonałości Peryklejskiej,
Jakby starożytna która Cnota,
W dom modrzewiowy wiejski
Wchodząc, rzekła do siebie:
"O d r o d z i ł a m s i ę w N i e b i e
I s t a ł y m i s i ę a r f ą - w r o t a,
W s t ę g ą - ś c i e ż k a...
H o s t i ę - p r z e z b l a d e w i d z ę z b o ż e...
E m a n u e l j u ż m i e s z k a
N a T a b o r z e !"
V
I była w tym Polska, od zenitu
Wszechdoskonałości dziejów
Wzięta, tęczą zachwytu - --
Polska - p r z e m i e n i o n y c h k o ł o d z i e j ó w !
Taż sama, zgoła,
Złoto-pszczoła!...
(Poznał-ci-żebym ją - na krańcach bytu!...)
VI
I - oto - pieśń skończyłeś - - i już więcej
Nie oglądam Cię - - jedno - słyszę:
Coś?.. jakby spór dziecięcy - --
- A to jeszcze kłócą się klawisze
O niedośpiewaną chęć:
I trącając się z cicha,
Po ośm - po pięć --
Szemrzą: "P o c z ą ł ż e g r a ć ? c z y n a s o d p y c h a ??..."
VII
O Ty! - co jesteś Miłości-profilem,
Któremu na imię D o p e ł n i e n i e;
Te - co w Sztuce mianują Stylem,
Iż przenika pieśń, kształci kamienie...
O! Ty - co się w Dziejach zowiesz E r ą,
Gdzie zaś ani historii zenit jest,
Zwiesz się razem: D u c h e m i L i t e r ą,
I "consummatum est"...
O! Ty - D o s k o n a ł e - w y p e ł n i e n i e,
jakikolwiek jest Twój, i gdzie?.. znak...
Czy w F i d i a s u ? D a w i d z i e ? czy w S z o p e n i e ?
Czy w E s c h y l e s o w e j scenie?..
Zawsze - zemści się na tobie: BRAK!...
- Piętnem globu tego - niedostatek:
D o p e ł n i e n i e ?... go boli!...
On - r o z p o c z y n a ć woli
I woli wyrzucać wciąż przed się - zadatek!
- Kłos?... gdy dojrzał jak złoty kometa,
Ledwo że go wiew ruszy,
Deszcz pszenicznych ziarn prószy,
Sama go doskonałość rozmieta...
VIII
Oto - patrz, Fryderyku!... to - Warszawa:
Pod rozpłomienioną gwiazdą
Dziwnie jaskrawa - --
- Patrz, organy u Fary; patrz! Twoje gniazdo:
Owdzie - patrycjalne domy stare
Jak P o s p o l i t a - r z e c z,
Bruki placów głuche i szare,
I Zygmuntowy w chmurze miecz.
IX
Patrz!... z zaułków w zaułki
Kaukaskie się konie rwą
Jak przed burzą jaskółki,
Wyśmigając przed pułki,
Po s t o - po s t o - --
- Gmach zajął się ogniem, przygasł znów,
Zapłonął znów - - i oto - pod ścianę
Widzę czoła ożałobionych wdów
Kolbami pchane - --
I znów widzę, acz dymem oślepian,
Jak przez ganku kolumny
Sprzęt podobny do trumny
Wydźwigają... runął... runął - Twój f o r t e p i a n !
X
Ten!... co Polskę głosił, od zenitu
Wszechdoskonałości Dziejów
Wziętą, hymnem zachwytu --
Polskę - przemienionych kołodziejów;
Ten sam - runął - na bruki z granitu!
- I oto: jak zacna myśl człowieka,
Poterany jest gniewami ludzi,
Lub j a k - o d w i e k a
W i e k ó w - w s z y s t k o, c o z b u d z i !
I - oto - jak ciało Orfeja,
Tysiąc Pasyj rozdziera go w części;
A każda wyje: "N i e j a !...
N i e j a" - zębami chrzęści -
*
Lecz Ty? - lecz ja? - uderzmy w sądne pienie,
Nawołując: "C i e s z s i ę, p ó ź n y w n u k u !...
J ę k ł y - g ł u c h e k a m i e n i e:
I d e a ł - s i ę g n ą ł b r u k u - -"