Odjazd

Julian Przyboś

 

 

 

Znów ufałaś – i wątpiłaś znowu 
(krakało spłoszone zamykanie ramp...), 
gdy 
pod konstrukcjami z żelaza i szkła 
stał się pociąg, 
fakt, 
który tonowymi uderzeniami kół poza rozpacz wykraczał. 

Parowóz 
wlókł długi i ciężki twój żal. 

W płytkim świetle za wcześnie zapalonych lamp 
świat jakby odziwaczał 
i stronił... 

– Załamał się w rozbitych bezdźwięcznie łzach. 

Kształt twój mglił się i wietrzał, 
między nami rozsnuwała się dal. 
I musnęło mnie, niknąc, pożegnanie twej dłoni: 
oddłoń powietrzna.

 

 

 

Inne teksty autora