Powolna tobie? Oszalałeś pewnie!
Powolna jestem tylko woli Pana.
Nie chcę być drżeniem ni bólem targana,
kat – moim mężem, jego dom – więzienie.
Spójrz! Przecież sama przyszłam i zostałam...
Grudzień się rodził, wiatry wyły w polu,
tak jasno było mi w twojej niewoli,
a tuż za oknem ciemność straż trzymała.
Tak oto ptak o przezroczystą szybę
tłucze się całym ciałem, w złą pogodę
i krew się toczy wolno białym skrzydłem.
Spokój i szczęście czuję teraz w sobie.
Żegnaj, mój cichy i na zawsze miły:
tułacza wtedy do domu wpuściłeś.
Sierpień 1921