Odjazd

Paul Engle

 

Dlaczego trzeba tak wielu ludzi,

aby każdy podróżnik ryszył w swoją stronę?

 

Na co wszystkie wykrzyczane rady mężczyzn i kobiet

dla młodego chłopca, sztywnego ze strachu,

który kurczowo trzyma tanią teczkę, 

jakby w niej było jego życie, a nie tylko czysta koszula?

 

Co mogę powiedzieć, gdy opuszczasz miasto i mnie?

Czy mam ci radzić – Bądź dobry! Co za głupota,

to jak mówić do ryby, Nie zmocz nóg,

czy do motyla, Uważaj gdzie wysoko.

 

Nie daję żadnej rady, tylko moje imię.

Twoje ręce unoszą się ku mnie, a ja spadam

jak rzadki owoc z odległego kraju.

Po prostu wymawiasz moje imię. Zamykam oczy

jakby to głos słońca, a nie twe usta.

 

 

 

 

Przełożył Michał Sprusińki

 

 

Z: Kobieta bez wstydu 

(W roku 1963 w Tokio pewna Japonka opowiedziała mi dzieje swojej

miłośći do pewnego mężczyzny. Stale słyszę jej smutny, szczery głos.)

 

Więcej wierszy autora znajdziecie w: „Literatura na Świecie" nr 1(81)/1978

Inne teksty autora