Skałołazka

Włodzimierz Wysocki

 

Zapytałem cię, ki diabeł w góry ciągnie was,

po co się pchać na szczyt, i na co toto wam,

kto normalny by na te parszywe skały lazł?

Roześmiałaś się, mówiąc: - Spróbuj sam...

 

I od razu byłaś śliczna jak z obrazka,

alpinistko ty, skałołazko ty,

gdy z urwiska poleciałem w przepaść z wrzaskiem,

uśmiechałaś się, dłoń podając mi...

 

A wieczorem, kiedy wróciliśmy do bazy,

za ten upadek mój i doświadczenia brak,

nic nie mówiąc, po gębie dałaś mi dwa razy -

nie obraziłem się, lecz wyszeptałem tak:

 

- O, chcę za tobą iść na linie jak na pasku,

alpinistko ty, skałołazko ty...!

Ile razy zlatywałem w przepaść z wrzaskiem,

klęłaś, ale klnąc - pomagałaś mi.

 

I już na każdej z naszych dalszych wspólnych wypraw,

gdy z tych cholernych gór spadałem wciąż na łeb,

ty moją niezdarność podkreślałaś w sposób przykry,

za każdy nowy błąd czekanem tłukąc mnie.

 

I byłaś przy tym śliczna jak z obrazka,

alpinistko ty, skałołazko ty,

kiedy z kolejnych urwisk zlatywałem z wrzaskiem,

ty dawałaś w twarz z satysfakcją mi.

 

Dzieli mnie od ciebie jeszcze tylko jeden metr,
gdy dogonię cię, powiem: - Miła, dość...
Tu z urwiska poleciałem znów na zbity łeb,
lecz to nic - i tak mój usłyszysz głos:

 

- Ach, moja ty śliczna, himalajska i kaukaska,
alpinistko ty, skałołazko ty!
Nie ma rady, musisz być ze skałyzłazką -
jedną liną wszak powiązaniśmy...

 

tłum. Michał B.Jagiełło