Mówiłem: „Bólem ściśnięte mam serce”. Rzekła: „Czas ból rozwieje”.
Prosiłem: „Bądź mym księżycem”. Ona: „Ten blask wiatr czasu rozwieje”.
Mówiłem wtedy: „Wierność to przecież wielka cnota zakochanych”.
Odparła mi: „Cóż warte kochanie, co je wiatr czasu rozwieje”.
Mówiłem: „Oczy wypatrywałem na drodze, co do ciebie wiedzie”.
Odparła mi wnet: „Ślepemu ślady drogi wiatr także rozwieje”.
Mówiłem wtedy: „Zapach twoich włosów byłby mi wskazał drogę”.
Odparła wnet: „Przecież wiesz, że i ten zapach wiatr czasu rozwieje”.
Mówiłem więc: „Twój zapach wiatr przynosi mi z ogrodu miłości”.
Odparła: „Bądź pewien, że i ten zapach też wiatr czasu rozwieje”.
Mówiłem: „Czuję, że smak twych warg słodkich nasyci me pragnienie”.
Odparła: „Bądź pewien, że i to pragnienie wiatr czasu rozwieje”.
Pytałem: „Kiedy w twym zimnym sercu litość wzbudzić zdołam?”.
Odparła: „Chyba wtedy, kiedy srogość mą wiatr czasu rozwieje”.
Powiedziałem: „Szansę na chwilę radości łatwo przecież stracić”.
Odparła: „I to zmartwienie też, Hafizie, wiatr czasu rozwieje”.
tłum. Janusz Krzyżowski