Ballada w kolorze fioletowym

Wacław Bojarski

 

 

Fioletowa noc po brzegi wzbierze

ciepłem złotym, brzękliwym i dusznym,

bo to księżyc, w który zresztą nie wierzę,

w parnym niebie nagle się rozpuści.

 

Parsknie wtedy wiatr w gąszcz leśną,

aż rozchylą się fioletowe paprocie.

Tam cię znajdę: taką małą, taką śmieszną,

owiniętą w leśny szum i w złocień.

 

Wtedy ku nam pojdejdą łaskawie

wszystkie barwy i blaski wszystkie,

a ja? Ja cię na mej dłoni postawię,

panno leśna, tajemna i miła,

żebyś pod dźwięki barw, żebyś pod blasków takt

 

zatańczyła.

 

Noc się nam cicho ku ustom nachyli,

oczy nam się rozchylą ku nocy -

Zamilkną barwy, a ty takt nagle zmylisz

i zapomnisz, komu tańczysz i po co.

Łzy pociekną z oczu niebieskich,

ale nic już nie zdążą dociec

 

-- -- -- -- -- -- -- --

 

Zamkną się nad nami paprocie,

zamkną się nad nami paprocie -- --