Nachylcie plecy wasze...

Edward Stachura

Nachylcie plecy wasze

wybrzeża słonecznych żółwi

bym i ja poznał sprawiedliwość dotyku

i światła dom leniwy

na dzień późniejszy

 

 

Rozdęte nozdrza południa

węszą jednak niepokój

na wysokości głosu

ogrodów

i nieba

 

 

Więc rozszarpałem mosiężne sztaby mej tęsknoty

na prawidłowe odstępy

by wyciekły z nich

purpurowe rzeki żył na rozpalone równiny

Lecz nawet harmonia

wzbudziła wątpliwość promiennych rzeźbiarzy