Porzucona w pół strony modna powieść
To poezja cię chwyta za gardło
W cienie alej biegnie młody człowiek
W oczach niesie zachwyt inną prawdą
Słońca jasność w zenicie zobaczona
Wyrok zapadł, choć dobrze żyć na świecie
Po co żona
Po co żona
Po co żona
Po co żona
Poecie
Czarny śnieg oprósza dumną głowę
A zagłada się jawi jako bzdura
Damskie wstążki, fatałaszki nowe
Między nimi twoje stare pióra
Śmiechy, flirty i cisza uwięziona
W eleganckim gwardyjskim pistolecie
Po co żona
Po co żona
Po co żona
Po co żona
Poecie
Chłód ściął błoto, stwardniało na kamień
Już na drzewach dawno nie ma liści
Patrzy smutno portret w ciężkiej ramie
Jak ziewają dzieci i turyści
Tylko zamieć śnieżysta, niestrudzona
Grób otula, a każdy wie przecież
Po co żona
Po co żona
Po co żona
Po co żona
Poecie
To poezja cię chwyta za gardło
W cienie alej biegnie młody człowiek
W oczach niesie zachwyt inną prawdą
Słońca jasność w zenicie zobaczona
Wyrok zapadł, choć dobrze żyć na świecie
Po co żona
Po co żona
Po co żona
Po co żona
Poecie
Czarny śnieg oprósza dumną głowę
A zagłada się jawi jako bzdura
Damskie wstążki, fatałaszki nowe
Między nimi twoje stare pióra
Śmiechy, flirty i cisza uwięziona
W eleganckim gwardyjskim pistolecie
Po co żona
Po co żona
Po co żona
Po co żona
Poecie
Chłód ściął błoto, stwardniało na kamień
Już na drzewach dawno nie ma liści
Patrzy smutno portret w ciężkiej ramie
Jak ziewają dzieci i turyści
Tylko zamieć śnieżysta, niestrudzona
Grób otula, a każdy wie przecież
Po co żona
Po co żona
Po co żona
Po co żona
Poecie