Biedni kmiecie! to powiecie,
Że was cetnar prac dość gniecie.
Tu praca
Jak prasa
Lud tłoczy
Roboczy.
Bieda rani i dokucza,
Jak żar rybkom z siatek, z buczą:
Atoli
Powoli
Bóg koi
I goi.
Kmiotek stęka,
Że tu męka:
Lecz przy zgonie
Nie utonie
W łez rzekach
Po wiekach,
Po potach,
Kłopotach.
Wszak weselej, śmielej chłopek,
Co jak mrówka dźwiga snopek,
Po cepie
Śpi w sklepie,
W dolinie,
W perzynie.
Ty oraczu,
Pełen płaczu:
Śmierć macocha!
A twa socha
Co wskóra?
Ej, skóra
Zaboli!
Gdy zgoli.
Śmierć i chłopy
Jako snopy
Z gruntów brozdy
Jako drozdy
Wybiera,
Zawiera.
Tratuje,
Morduje.
W czysca sieci
Jak w osieci
Kąkol duszy
Twej wysuszy,
Wywróci,
Wykłóci,
Naparzy,
Rozżarzy.
Twe woliki trzymasz w pługu:
A śmierć ciebie weźmie w długu,
W oborze
Z piec sporze
Odzienie
I mienie.