kasztelanki

Kazimiera Zawistowska

Kasztelanki

I
Sam rozplatał jej ramion mdłejące okowy...
Raz jeszcze kornie czołem do stóp jej uderzy -
I poszedł!... Wciągnął w piersi zapach jodeł świeży
I słuchał, jak jej płaczem szumiał las jodłowy.

Od ust jej się oderwał i na bój krzyżowy,
Na bój święty pod znakiem Gotfryda pobieży,
A z nim razem frankońskich idzie kwiat rycerzy
I wieją białe płaszcze i krzyż Chrystusowy.

I znikli,.. a źrenice jej zaległy mroki...
Poprzez straszne te mroki widm pełznie gromada...
Do ich dłoni przylgnęła głowa trupia, blada -

Głowa dzisiaj pieszczona - śród krwawej posoki.
I widm, jak ją niosą - jak się ku niej zbliża
W zwojach płaszcza białego, gdzie widny znak krzyża.

II
Leżała krzyżem... Ave! Ave Chrystel
O, miej Ty litość! - Przez witraże w górze
Lecą słoneczne i szkarłatne róże,
Po włosiennicy pełzną skry świetliste...

Tam wiosna... słońce... a ja mam jak czyste
Skamienieć lilie, paść jak twe podnóże,
W krzyż rozesłana na twardym marmurze?...
Stygmatów twoich wziąść piętno ogniste?...

Chryste!... ja jedną miałam wiosnę złotą
I wciąż ją widzę - więc oczy skryj dłonią,
Bo idzie ku mnie z kwiatami i z wonią...

Dymy kadzideł w wieniec mi się plotą -
Więc dłońmi, Chryste! przesłoń mi tę wiosnę
I usta jego, drogie i miłosne!...

Inne teksty autora