Nie odchodź...jako motyl świt się jeszcze waży
Na krawędzi północy... jeszcze sen kołysze
Chryzantemy w ogrodzie i majaki pisze...
Nie odchodź... czarne malmy czuwają na straży...
Żar jako płomień złoty zmącił me zacisze,
W deszczu płonę... pozostań... jak rubin sie żarzy
Różowy pęk mych piersi... szaleństwo się marzy
Sycące głód uściskiem... oszalała dyszę...
Wtul się we mnie niesyty... padnij na wezbrane
Dreszczem słodkim dwa pąki... pieszczot czekające...
Och! jakżesz palisz usty!... Och jakżesz płonący!...
Gniesz mnie w szale... usta zranione, skąsane!
Patrz!... już dnieje... świt wypełzł z otchłani tajemnic...
W deszczu płonę... odchodzisz!... odchodzisz ode mnie!...