Jako rubiny ciężkie - słowa biegną senne...
Żar krwawą mgłę rozwiesił...stopił się w wejrzeniu,
W głębi ócz - myśl zamarła w płomiennym spojrzeniu,
Zciemniały Twoje oczy, szafiry bezcenne,
W bezgranicznym, pijanym, brutalnym pragnieniu.
Krew tętni...bije młotem...w podszepty tajemne,
Że obłędom i szałom służą noce ciemne
Ukąpane w rozkoszy...w uściskach pierścieniu...,
Kaprys nocy szalonej - melodie wygrywa
W obłędnych oczach Twoich z ciemnego błękitu,
Żar Twoich ust zwycięskich - spragnionych dotyku
Dziwnie płomiennym buntem - w jęku wichr się zrywał.
I jako bujnym sokiem winograd wezbrany,
Omdlewasz - swoim własnym szaleństwem pijany...