Podczas wiatru z Tatr

Kazimierz Przerwa-Tetmajer

 

Kochałem ciebie zawsze! bo na twoim grzbiecie,

jako na oceanu powłoce rozdętej,

nie śmią siadać i płynąć żeglowne okręty;

bo niszczysz i niweczysz wszelką ludzką siłę,

dumny, nieuskromiony, pyszny elemencie!

bo przeplatasz, jak demon, wielką ziemską bryłę

i nigdzie nie jest kres twój - i nigdzie poczęcie.

Wieczny i bezgraniczny, niczym nie zamknięty,

lecisz przez cichych niebios gwiezdne firmamenty,

i niczemu nie bratni, z niczym nie związany,

wszystkiemu wszędzie obcy, sam jeden dla siebie:

pustynie, miasta, sioła, góry, oceany,

wszystko masz u stóp swoich, wędrując po niebie.