Caffè Greco

Czesław Miłosz

 

 

 

 

W latach osiemdziesiątych dwudziestego wieku,

W Rzymie przy via Condotti,

Siedzieliśmy z Turowiczem w Caffè Greco

I odezwałem się w te mniej więcej słowa:

- Widzieliśmy wiele, poznaliśmy wiele.

Upadały państwa, przemijały kraje,

Chimery ludzkiego umysłu osaczały nas

Ludzie ginęli albo szli w niewolę.

Jaskółki Rzymu budzą mnie o świcie

I czuję wtedy krótkotrwałość, lekkość

Odrywania się. Kim jestem, kim byłem

Nie tak już ważne. Dlatego, że inni

Szlachetni, wielcy podtrzymują mnie

Kiedy o nich pomyślę. O hierarchii bytów.

Ci, którzy wierze swojej dawali świadectwo,

Których imiona starto i wdeptano w ziemię,

Nawiedzają nas dalej. Z nich bierze się miara,

Dzieł, spodziewań się, planów, rzekłbym, estetyczna.

Czymże okupi siebie literatura

Jeżeli nie pochwalną melopeją, hymnem

Chociażby mimo woli? A Ty masz mój podziw

Bo dokonałeś więcej, niż genialni, pyszni

Tu siadujący niegdyś moi kompanowie.

Nie rozumiałem czemu dręczył ich brak cnoty,

Skąd zgryzota sumienia, teraz już rozumiem.

Z wiekiem, czy też z mijaniem dwudziestego wieku

Pięknieje dar mądrości i zwyczajna dobroć.

Czytany przez nas obu dawniej Maritain

Miałby powód do chluby. A dla mnie: zdziwienie,

Że stoi miasto Rzym, że znów się spotykamy,

Że jestem jeszcze chwilę, i ja, i jaskółka.

Inne teksty autora

Czesław Miłosz
Czesław Miłosz
Czesław Miłosz
Czesław Miłosz
Czesław Miłosz
Czesław Miłosz
Czesław Miłosz
Czesław Miłosz
Czesław Miłosz
Czesław Miłosz
Czesław Miłosz
Czesław Miłosz
Czesław Miłosz
Czesław Miłosz