Habt acht! - Marschieren, Zug marsch! - - Idą - - stęp miarowy -
- - - - - - - - - - - - - -
Odeszli, schodząc w dół przez drogi zbocze,
a On nad nimi rósł, za nimi w podobłocze,
coraz górniejszy, rozległy, przestrony,
rósł w grzywy dachów, rósł w baszt dziwne głowy
i wołał w Miasto, aż het za łan polny
z iglic i szczytów wież we wszystkie strony:
"Otom jest wolny, wolny, wolny, wolny".
O, niechaj ci, co czcić chcą dumę twoję,
dziś uszanują święte twe pustkowie;
niechaj witając cię w witalnej mowie,
imion niemiłych nie wnoszą w podwoje.
Dymitr z Goraja kapryśnej dziewczynie
onego czasu topór wydarł z dłoni
i pchnął do komnat - zawstydzoną w czynie
tę - co jak Święta zmarła w tej ustroni.
Nie upodlenie to, kto w walce pada,
czyli zwyciężon przemocą, czy zdradą;
lecz ci, podobni do owczego stada,
co stopę cudzą na kark własny kładą.
Oni zaiste nie widzą nic złego,
że biorą tego, którego chcą Pana -
wszakże aż trzeba było Zamojskiego,
by precz Cesarza zgnał Maxymiliana.
SW
1905
- - - - - - - - - - - - - -
Odeszli, schodząc w dół przez drogi zbocze,
a On nad nimi rósł, za nimi w podobłocze,
coraz górniejszy, rozległy, przestrony,
rósł w grzywy dachów, rósł w baszt dziwne głowy
i wołał w Miasto, aż het za łan polny
z iglic i szczytów wież we wszystkie strony:
"Otom jest wolny, wolny, wolny, wolny".
O, niechaj ci, co czcić chcą dumę twoję,
dziś uszanują święte twe pustkowie;
niechaj witając cię w witalnej mowie,
imion niemiłych nie wnoszą w podwoje.
Dymitr z Goraja kapryśnej dziewczynie
onego czasu topór wydarł z dłoni
i pchnął do komnat - zawstydzoną w czynie
tę - co jak Święta zmarła w tej ustroni.
Nie upodlenie to, kto w walce pada,
czyli zwyciężon przemocą, czy zdradą;
lecz ci, podobni do owczego stada,
co stopę cudzą na kark własny kładą.
Oni zaiste nie widzą nic złego,
że biorą tego, którego chcą Pana -
wszakże aż trzeba było Zamojskiego,
by precz Cesarza zgnał Maxymiliana.
SW
1905