NOTY DO "BOLESŁAWA ŚMIAŁEGO"

Stanisław Wyspiański

W architekturze stworzyłem monument
ludowej sztuce, skoro po raz pierwszy
sztuka budowę wzięła na instrument
poetyckiego kunsztu i zmysł szerszy
ogarnął motyw prastary, prostaczy,
mam ten dar bowiem: patrzę się inaczej.

Inaczej niźli wy, co nie kształcicie wzroku,
dla których stworzył Bóg szablony i szematy,
co talentowi krzyczycie "proroku!",

a duszy poddajecie studenckie tematy.
Więc pozwoliłem sobie za rogatką
przejażdżkę myśli odbyć incognito -
i otom naraz znalazł się z kamratką
muzą, dla której tajniki odkryto -
dla której wszystkich tajemnic półmroki
jasne, bo talent feruje wyroki -
I mniejsza o to, czyli Akademie
dochodzeń moich i badań szczegóły
przyjmą, uznają i przyznają premie

za to, że dbałem o format infuły,
lub całą walkę z dyrekcją, z krawcami
uznają za nic, gdym ja przed znawcami
czoła nie schylił i kornie nie pytał,
jaki hełm nosił król, gdy brata witał.

Ja nie uważam wiedzy za rzecz taką,
która by miała chodzić na dwóch szczudłach,
nie uczyła mnie sztuki także Sada Jakko
i nie wierzę, by jakiś duch żył w starych pudłach.
Chłop mnie na swoją hetkę nie przerobi,
magnat nie będzie w nawie sztuk sternikiem,
sztuka jest z ducha, stwarza się, nie robi,
a raz stworzona duchem, jest pewnikiem.
Stąd sądzę, że są moje myśli naukowe
równie dobrze, jak myśli znaczonych dyplomem,
i stąd sądzę, że kogo Bóg obdarzył domem
własnym, że, mówię, taki, co ma głowę
swoją i wszystko z głowy snuje jak z przędziwa,
bez wielu radców łatwo się obywa.



Więc stąd pewien niepokój przypada na mrówki.
Jak to, skąd to, skąd rodem, gdzie paszport, gdzie wiza;

w gęsim zakłopotaniu wstrząsają makówki
i krzyczą: cherche la femme, poszukajcie Guiza,
któż to poza tym stoi? pod tym się ukrywa?
A to jest tylko talent i zwykle tak bywa.



Talent sprawił, żem na ten pomysł wpadł genialny,
by Piastowiczów w kerezje ustroić,
zharmonizować strój fenomenalny,
z którym się muszą uczeni oswoić.
Jeszcze nie stało o tym nic w gazecie,
Gallus nie pisze, Kadłubek nie plecie.
Ergo nie było, ergo miarę psuje
(tę artystyczną miarę, zwaną mierność),
ergo to nie jest już historii wierność,

historii tej, co książek paginy rachuje -

ergo marnował się w tym człowiek zdolny,

że nie dość pedantyczny jest i nie dość szkolny.



Bądźcie spokojni, jeśli Bóg pozwoli,
jeszcze was nieraz wprowadzę w te progi,
gdzie panem jedno pani mojej woli

Sztuka i wolna myśl, niezlękłe bogi,
jeszcze napiszę, gdy mi się spodoba,
grać w wyobraźni mej zaczną postacie,
jaka to Piastów była pierwsza doba,
wszak nic niewarte to, co dotąd macie
w sferze dramatu o Mieszku, Rychezie,
Ottonie Trzecim, wielkim Bolesławie,
jacy [....] byli sprytni knezie,
jak ślubowali Piastowicze Sławie.
Ten będzie dramat, i nie myślcie o tem,

by wam to samo kto mógł mówić potem.



1903

Inne teksty autora