Ja będę zawsze tym samym, tym stałym,
Pachnącym wonią sielskiej macierzanki,
Zawsze jednakim i zawsze nieśmiałym ,
Paziem u białych stóp wdzięcznej kochanki,
Będę wciąż milczał w bezbarwnym słów toku,
I mówić będę natchnionym milczeniem,
Jak biały posąg w ponocnym widoku,
Drzew ogrodowych przysłonięty cieniem,
O, widzę stawy jesienne, półciemne!
Od drzew czerwonych łabędź się wyłania:
To moja dusza przez wody tajemne
Życia tak płynie, pełna zapytania...