Bez tytułu

Wisława Szymborska

Tak bardzo pozostali sami,
tak bardzo bez jednego słowa
i w takiej niemiłoœci, że cudu sš godni –
gromu z wysokiej chmury, obrócenia w kamień.
Dwa miliony nakładu greckiej mitologii,
ale nie ma ratunku dla niego i dla niej.

Gdyby ktoœ chociaż stanšł w drzwiach,
cokolwiek, choć na chwilę, zjawiło się i znikło,’
pocieszne, smutne, zewszšd i znikšd,
budzšce œmiech albo strach.

Ale nic się nie zdarzy. Żadne, samo z siebie,
nieprawdopodobieństwo. Jak w mieszczańskiej dramie
będzie to prawidłowe do końca rozstanie,
nie uœwietnione nawet dziurš w niebie.

Na œciany niezachwianym tle,
żałoœni jedno dla drugiego,
stojš naprzeciw lustra, gdzie
nic prócz odbicia dorzecznego.

Nic prócz odbicia dwojga osób.
Materia ma się na bacznoœci.
Jak długa i szeroka i wysoka,
na ziemi i na niebie i po bokach
pilnuje przyrodzonych losów
- jak gdyby sarenki nagłej w tym pokoju
musiało runšć Uniwersum.

Inne teksty autora

Wisława Szymborska
Wisława Szymborska
Wisława Szymborska
Wisława Szymborska
Wisława Szymborska
Wisława Szymborska
Wisława Szymborska
Wisława Szymborska
Wisława Szymborska
Wisława Szymborska
Wisława Szymborska
Wisława Szymborska
Wisława Szymborska
Wisława Szymborska
Wisława Szymborska