Hania

Wisława Szymborska

Widzicie, to jest Hania, służšca dobra.
A to nie sš patelnie, to sš aureole.
A ten rycerz ze smokiem to jest œwiety obraz/
A ten smok to jest marnoœć na tym łez padole.

A to żadne korale, to Hani różaniec.
A to buty z nosami startymi od klęczeń.
A to jej chustka czarna jak nocne czuwanie,
kiedy z wieży koœcioła pierwszy dzwon zadŸwięczy.

Ona widziała diabła kurz œcierajšcego z lustra:
Był siny, proszę księdza, w takie żółte pršżki
i spojrzał tak szkaradnie, i wykrzywił usta,
i co będzie, jeżeli wpisał mnie do ksišżki?

Więc ona da na bractwo i da na mszę œwięta,
i zakupi serduszko ze srebrnym płomieniem.
Odkšd nowš plebanię budować zaczęto,
od razu wszystkie diabły podskoczyły w cenie.

Wielki to koszt wywodzić duszę z pokuszenia,
a tu staroœć idzie i koœć koœciš stuka.
Hania jest taka chuda, tak bardzo nic nie ma,
że zabłšdzi w bezmiarze Igielnego Ucha.

Maju, oddaj kolory, bšdŸ jak grudzień bury.
Gałšzko ulistniona, ty się wstydŸ za siebie.
Słońce, żałuj, że œwiecisz. Biczujcie się chmury.
Wiosno, owiń się œniegiem, a zakwitniesz w niebie.

Nie słyszałam jej œmiechu, płaczu nie słyszałam.
Wyuczona pokory, nic od życia nie chce.
Towarzyszy jej w drodze cień – żałoba ciała,
a chustka postrzępiona ujada na wietrze.

Inne teksty autora

Wisława Szymborska
Wisława Szymborska
Wisława Szymborska
Wisława Szymborska
Wisława Szymborska
Wisława Szymborska
Wisława Szymborska
Wisława Szymborska
Wisława Szymborska
Wisława Szymborska
Wisława Szymborska
Wisława Szymborska
Wisława Szymborska
Wisława Szymborska
Wisława Szymborska