Moralitet leśny

Wisława Szymborska

 

Wchodzi do lasu,

a właściwie zatraca się w nim.

Zna go na wylot i na ptasi przelot,

odlot wędrowny i przylot ponowny.

 

Czuje się wolny w uwięzi gałęzi,

w jej cieniach i podcieniach,

zielonych sklepieniach,

w ciszy, co w uszy prószy

i co rusz się kruszy.

 

Wszystko tu się rymuje

jak w zgadywankach dla dzieci.

Między krzewem a drzewem

jest jak sąsiad trzeci.

 

Rodzaje, urodzaje widzi, rozpoznaje,

wzajemne potajemne związki, obowiązki,

zagmatwane początki, poplątane wątki,

a w zakątkach wyjątki.

 

Wie, co tu często gęsto,

co dzielnie, oddzielnie,

co tam w górze ku chmurze,

a w szczelinach szczelnie.

 

Jakie mrowie w parowie, igliwie, listowie,

czyje skoki, przeskoki, odskoki na boki,

co tu klonem, jesionem, co brzozą, co łozą,

tylko śmierć tutaj gada

pospolitą prozą.

 

Wie, co tu biegiem, ściegiem,

samym ścieżki brzegiem,

przemknęło i zniknęło,

chociaż arcydzieło,

nieźle nadprzyrodzone i podprzyrodzone.

 

Wie, gdzie gotyk-niebotyk,

a gdzie barok w kłębach

że tu czyżyk, tam strzyżyk,

że przy ziębie zięba

i od kiedy na zrębie

dęby stają dęba.

 

No a potem z powrotem,

polaną dobrze mu znaną,

ale już niepodobną do widzianej rano.

I dopiero wśród ludzi ogarnia go złość,

bo każdy mu jest winny, kto od innych inny.

Inne teksty autora

Wisława Szymborska
Wisława Szymborska
Wisława Szymborska
Wisława Szymborska
Wisława Szymborska
Wisława Szymborska
Wisława Szymborska
Wisława Szymborska
Wisława Szymborska
Wisława Szymborska
Wisława Szymborska
Wisława Szymborska
Wisława Szymborska
Wisława Szymborska
Wisława Szymborska