Rehabilitacja

Wisława Szymborska

Korzystam z najstarszego prawa wyobraŸni
i po raz pierwszy w życiu przywołuję zmarłych,
wypatruję ich twarzy, nasłuchuję kroków,
chociaż wiem, że kto umarł, ten umarł dokładnie.

Czas własnš głowę w ręce brać
mówišc jej: Biedny Jorik, gdzież twoja niewiedza,
gdzież twoja œlepa ufnoœć, gdzież twoja niewinnoœć,
twoje jakoœtobędzie, równowaga ducha
pomiędzy nie sprawdzonš a sprawdzonš prawdš?

Wierzyłam, że zdradzili, że niewarci imion,
skoro chwast się natrzšsa z ich nieznanych mogił
i kruki przedrzeŸniajš, i œnieżyce szydzš
- a to byli, Joriku, fałszywi œwiadkowie.

Umarłych wiecznoœć dotšd trwa,
dokšd pamięciš się im płaci.
Chwiejna waluta. Nie ma dnia,
by ktoœ wiecznoœci swej nie tracił.


Dziœ o wiecznoœci więcej wiem:
można jš dawać i odbierać.
Kogo zwano zdrajcš – ten
razem z imieniem ma umierać.

Ta nasz nad zmarłymi moc
wymaga nierozchwianej wagi
i żeby sšd nie sšdził w noc,
i żeby sędzia nie był nagi.

Ziemia wre – a to oni, którzy sš już ziemiš,
wstajš grudka po grudce, garstka obok garstki,
wychodzš z przemilczenia, wracajš do imion,
do pamięci narodu, do wieńców i barw.

Gdzież moja władza nad słowami?
Słowa opadły na dno łzy,
słowa, słowa niezdatne do wskrzeszania ludzi,
pis martwy jak zdjęcie w blasku magnezji.
Nawet na pół oddechu nie umiem ich zbudzić
ja, Syzyf przypisany do piekła poezji.

Idš do nas. I ostrzy jak diament
- po witrynach wylœnionych od frontu,
po okienkach przytulnych mieszkanek,
po różowych okularach, po szklanych
mózgach, sercach – cichutko tnš.

Inne teksty autora

Wisława Szymborska
Wisława Szymborska
Wisława Szymborska
Wisława Szymborska
Wisława Szymborska
Wisława Szymborska
Wisława Szymborska
Wisława Szymborska
Wisława Szymborska
Wisława Szymborska
Wisława Szymborska
Wisława Szymborska
Wisława Szymborska
Wisława Szymborska
Wisława Szymborska