Aha, więc to sš Himalaje.
Góry w biegu jak księżyc.
Chwila startu utrwalona
na rozprutym nagle niebie.
Pustynia chmur przebita.
Uderzenie w nic.
Echo biała niemowa.
Cisza.
Yeti, niżej jest roda,
abecadło, chleb
i dwa a dwa to cztery,
i topnieje nieg.
Jest czerwone jabłuszko
przekrojone na krzyż.
Yeti, nie tylko zbrodnie
sš u nas możliwe.
Yeti, nie wszystkie słowa
skazujš na mierć.
Dziedziczymy nadzieję
dar zapominania.
Zobaczysz, jak rodzimy
dzieci na ruinach.
Yeti, Szekspira mamy.
Yeti, na skrzypcach gramy.
Yeti, o zmroku
zapalamy wiatło.
Tu ni księżyc, ni ziemia
i łzy zamarzajš.
O Yeti Półtwardowski
zastanów się, wróć.
Tak w czterech cianach lawin
wołam do Yeti
przytupujšc dla rozgrzewki
na niegu
wiecznym.
Góry w biegu jak księżyc.
Chwila startu utrwalona
na rozprutym nagle niebie.
Pustynia chmur przebita.
Uderzenie w nic.
Echo biała niemowa.
Cisza.
Yeti, niżej jest roda,
abecadło, chleb
i dwa a dwa to cztery,
i topnieje nieg.
Jest czerwone jabłuszko
przekrojone na krzyż.
Yeti, nie tylko zbrodnie
sš u nas możliwe.
Yeti, nie wszystkie słowa
skazujš na mierć.
Dziedziczymy nadzieję
dar zapominania.
Zobaczysz, jak rodzimy
dzieci na ruinach.
Yeti, Szekspira mamy.
Yeti, na skrzypcach gramy.
Yeti, o zmroku
zapalamy wiatło.
Tu ni księżyc, ni ziemia
i łzy zamarzajš.
O Yeti Półtwardowski
zastanów się, wróć.
Tak w czterech cianach lawin
wołam do Yeti
przytupujšc dla rozgrzewki
na niegu
wiecznym.