Gwiazdka mamy

Władysław Bełza

 

 

Na senną ziemię,
Noc cicha spada;
Na letniem niebie,
Lśni gwiazd gromada.
Lecz wpośród wielu,
Szukam wpół senny,
Mojej gwiazdeczki,
Jasnej, promiennej.

Gdzież się podziała,
Mój mocny Boże!
Czy już na wieki,
Zagasła może?
Czy w przepaść spadła,
Jak kamyk z procy,
Że jej daremnie
Szukam wśród nocy?

Wtem, gdy na gwiazdkę
Patrzę malutką:
Jakaś się postać
Zbliża cichutko...
Oczy się do niej
Zwróciły same,
I ucieszony,
Ujrzałem mamę!

Oparła rękę
Na mem ramieniu;
Jam duszą tonął,
W jej ócz spojrzeniu.
I nie zapomnę
Przez całe życie,
Żem w nich odnalazł,
Niebios odbicie.

A głos aniołka,
Szeptał mi w uszko,
Słowa, od których
Drżało serduszko.
I tak mi w duszy,
One przytomne:
Że nigdy, nigdy,
Ich niezapomnę.

Mówił, — że mama,
To gwiazdka, dzieci,
Co wciąż nad wami
Promienna świeci,
Co was do Boga
Prowadzi co dnia,
Ta najpiękniejsza,
Gwiazda przewodnia.

Po co wam gonić
Za inną gwiazdką,
Gdy ona wasze
Oświeca gniazdko?
A nad nią, dziatwo,
Zapewniam ciebie:
Niema piękniejszej,
Na całem niebie.

I odtąd zawsze
Oczy łzawemi,
Szukam mej jasnej
Gwiazdki na ziemi.
Ona mię wiedzie
Drogą żywota:
Mej drogiej mamy
Gwiazdeczka złota!

Inne teksty autora

Władysław Bełza
Władysław Bełza
Władysław Bełza
Władysław Bełza
Władysław Bełza
Władysław Bełza
Władysław Bełza
Władysław Bełza
Władysław Bełza
Władysław Bełza
Władysław Bełza
Władysław Bełza
Władysław Bełza