O Janku nieuku

Władysław Bełza

 

 

Był sobie chłopczyk, imieniem Janek,
Na pozór skromny niby baranek,
Ale w istocie wisus jak mało,
Któremu nic się uczyć nie chciało.

Nieraz go ojciec szuka na ganku,
Biega i woła: — „Do książki, Janku!"
A on się kryje i myśli sobie:
„Nie dziś, to jutro lekcye odrobię!"

Zato do łyżki, zato do miski,
Biegł, aż na nogach miewał odciski,
Lecz do nauki, (skaranie Boże),
Prośba i groźba nic nie pomoże!

Martwił się ojciec, martwiła matka,
Zwłaszcza, jednego mając gagatka,
I nieraz sobie w kącie wzdychali:
Co też to z niego wyrośnie dalej?

A Janek jedno powtarzał wkoło:
— „Dziś się pobawię jeszcze wesoło,
Czas taki piękny, pogodę wróży,
Zresztą przedemną leży rok duży!"

I tak przemknęły nad głową Jana,
Palące lato, jesień rumiana,
Przemknął do nauk wiek młody, świetny,
Aż wyrósł z Janka — dudek kompletny!

O! drogie dzieci! na każdym kroku,
Los tego Janka miejcie na oku;
Rok nie tak długi jak wy sądzicie,
A z drobnych chwilek składa się życie!

Inne teksty autora

Władysław Bełza
Władysław Bełza
Władysław Bełza
Władysław Bełza
Władysław Bełza
Władysław Bełza
Władysław Bełza
Władysław Bełza
Władysław Bełza
Władysław Bełza
Władysław Bełza
Władysław Bełza
Władysław Bełza