Czary

Władysław Broniewski

Przecierało sie niebo mgławe,
kołysały się gibkie trzciny,
miesiąc z bory wypłynął i stanął nad stawem -
w stawię kąpią się nocą dziewczyny.

Białe lilie zrywają z łodyg
i wplatają miękko we włosy,
miło pod chłodnym niebem miesięcznej pogody
strącać z piersi kropelki rosy,

miło piersi młode odsłaniać
i zielonym światłem oblewać,
miło w noc nadsłuchiwać leśnego wołania:
w ciemnym lesie zwołują się drzewa.

A noc płynie pachnąca, biała,
zmąca wodę powiewem lekkim.
W tę noc, jak lilie białe, rozkwitają ciała,
piersi krwią dojrzewają i mlekiem.

Wtedy strach, wtedy wstyd dziewczynom,
nagich piersi, strwożone, dotkną,
miesiąc w nocnej kąpieli oblepił je śliną,
srebrnym strachem, tęsknotą wilgotną.

Nieruchome, wzniosą ramiona,
zakołyszą się, mdłe, niezręczne,
a już woda u kolan miesiącem srebrzona,
w białych oczach już światło miesięczne.

Będą z krzykiem biec po murawie,
odurzone, jak w śnie zawiłym -
miesiąc ciała im biczem srebrzystym okrwawi:
będą we krwi po ziemi się wiły.

Inne teksty autora

Władysław Broniewski
Władysław Broniewski
Władysław Broniewski
Władysław Broniewski
Władysław Broniewski
Władysław Broniewski
Władysław Broniewski
Władysław Broniewski
Władysław Broniewski
Władysław Broniewski
Władysław Broniewski
Władysław Broniewski
Władysław Broniewski
Władysław Broniewski
Władysław Broniewski
Władysław Broniewski