Ja i księżyc-transformista

Władysław Broniewski

Księżyc szalony skoczył na chmurę,
usiadł okrakiem, krzywy jak 3.
Miasto stuokie patrzy do góry,
idzie ulica, idzie i drży.

Chodzę wieczorny, szumny, wiatrzany,
lecą ulice w lewo i wprost.
Księżyc, w gwiaździste stado wmieszany,
złotą podkową dzwoni o most.

Pajac! - na dachu gra pantominy.
Nagle talarem do nóg mi spadł.
- Jakiś ty śmieszny, jaki dziecinny...
- Wszyscy my tacy: ja, ty i wiatr...

Inne teksty autora

Władysław Broniewski
Władysław Broniewski
Władysław Broniewski
Władysław Broniewski
Władysław Broniewski
Władysław Broniewski
Władysław Broniewski
Władysław Broniewski
Władysław Broniewski
Władysław Broniewski
Władysław Broniewski
Władysław Broniewski
Władysław Broniewski
Władysław Broniewski
Władysław Broniewski
Władysław Broniewski