Jokohama

Władysław Broniewski

Tam, gdzie pod żaglem polarnym płynie Daleki Wschód,
gdzie jak w słonecznej banderze, morze i niebo się łączy,
wylękłą Jokohamę w snach dręczy zmora wód -
zgrzybiały Fudźi-Jama, w morzu ukryty Japończyk.

I słyszy Jokohama głuchy, stłumiony huk,
jak gdyby tupot podziemny lub wielką bitwę gdzieś blisko,
jak gdyby druzgotane piętami olbrzymich nóg
waliły się drapacze nieba w San Francisco.

Wsłuchana w ziemi tępy, monotonny rytm,
wytęża morskiej latarni oczy wyblakłe i szklane
i widzi na czarnych morzach lądów płynące kry -
Japonie i Europy - zastygłe jak Herculanum.

A my, wpatrzeni w ciemność, wsłuchani w obroty gwiazd,
czując drżenie tej ziemi, słysząc jej oddech ciężki,
w piersiach nosimy ognie i depcąc kratery miast,
rozpalamy ogromny wulkan kuli ziemskiej.

Inne teksty autora

Władysław Broniewski
Władysław Broniewski
Władysław Broniewski
Władysław Broniewski
Władysław Broniewski
Władysław Broniewski
Władysław Broniewski
Władysław Broniewski
Władysław Broniewski
Władysław Broniewski
Władysław Broniewski
Władysław Broniewski
Władysław Broniewski
Władysław Broniewski
Władysław Broniewski
Władysław Broniewski