O wiośnie i o śmierci

Władysław Broniewski

Już mi niedługo będą śpiewały
ptaki wiosenne w niebie bez chmur:
polem szerokie wiatry powiały,
w pianach potoki pędzą od gór.

Pójdę doliną, pójdę dąbrową,
oczy zanurzę w cichość i w dal,
znowu zobaczę młodość majową
w kwiatach, jak radość, w rosach, jak żal.

Wam, niezabudki modre, nadwodne,
ciche pierwiosnki, bielsze niż śnieg,
cicho wyśpiewa serce łagodne
to, com ukochał, to, czegom strzegł.

Młodo, tak młodo w oczach otwartych,
śmiało, szeroko spojrzę na świat,
o, jak strzeliście w dal rozpostarty
maj nieskończony, maj moich lat!

Wiem, jeszcze nieraz majem rozkwitnę,
pieśni potokiem spłyną przez pierś,
jeszcze się przejrzę w wodzie błękitnej,
spojrzę głęboko, spojrzę aż w śmierć.

Inne teksty autora

Władysław Broniewski
Władysław Broniewski
Władysław Broniewski
Władysław Broniewski
Władysław Broniewski
Władysław Broniewski
Władysław Broniewski
Władysław Broniewski
Władysław Broniewski
Władysław Broniewski
Władysław Broniewski
Władysław Broniewski
Władysław Broniewski
Władysław Broniewski
Władysław Broniewski
Władysław Broniewski