O łasce Bożej w brzydkim kościele

ksiądz Jan Twardowski

 

 

Kościółek był tak brzydki, że nie powiem który,

brzydota wprost się lała z każdej większej dziury

Dobry święty Antoni miał twarz wykrzywioną,

inny święty był lepszy, lecz przed wojną spłonął

Żostała po nim broda na pace przy murze,

wota i dwie donice na fikusy duże

Barankowi z chorągwi popruły się żebra,

a za oknem drżał deszczyk z jaskółek i srebra,

o cały cmentarz dalej, gdzie już las wysoki

kolory czarnych jagód składał na obłoki

 

I nagle cud się zdarzył,

że w to straszne wnętrze -

szły na mnie jakieś dłonie od winnic gorętsze -

i uniosły mą duszę nad rude anioły

pod Matki Boskiej oczu szafirowe pąki

 

Wtedy sercem ukląkłem. I płakałem wiele 

Inne teksty autora

ksiądz Jan Twardowski
ksiądz Jan Twardowski
ksiądz Jan Twardowski
ksiądz Jan Twardowski
ksiądz Jan Twardowski
ksiądz Jan Twardowski
ksiądz Jan Twardowski
ksiądz Jan Twardowski
ksiądz Jan Twardowski
ksiądz Jan Twardowski
ksiądz Jan Twardowski
ksiądz Jan Twardowski
ksiądz Jan Twardowski
ksiądz Jan Twardowski
ksiądz Jan Twardowski
ksiądz Jan Twardowski