Ołtarz

Zbigniew Herbert

 
Naprzód szły elementy: woda muły niosąca
ziemia o oczach mokrych ogień żarłoczny i skory
potem trzęsąc grzywami łagodne szły smoki powietrza
tak otwierały procesję dla kwiatów i roślin małych
przeto trawę wychwala dłuto artysty Zielony
płomień nieludzki jak płomień rzucany z okrętów
trawę która przychodzi kiedy historia się spełnia
i jest rozdział milczenia
 
tupot zwierząt ofiarnych żegna Tellus wilgotną
idą cielesne i jasne na szyjach ciepło niosące
i nieświadomość losów na czołach znaczonych rogami
upadną na przednie kolana krwią własną zdziwione bardzo
Wołają ciebie żywioły zwierzęta drogę otwarły
rozstąpi się niebo przed tobą i Bóg przemówi piorunem
człowieku bardzo mizerny i bardzo godny pogardy
lecz uniesiony wysoko na grzbiecie ziemskich gatunków
tu przerwa jest w płaskorzeźbie - jeżeli umiesz to domyśl
może ofiara była niemiła bogom wieczystym
lub wilgoć niechętna trwaniu zdjęła kształty człowiecze
 
sandał i kawał stopy bogini Ironii ich strzegła
a także fałdów szaty po których łatwo odczytasz
gest ramion pięknie wzniesionych i to naprawdę wszystko
rąk nie było grających na rogach zwierząt ofiarnych
 
nie wiesz jakie twe słowo i jaki kształt może błahy
przechowa zmarszczka kamienia - nie to co myślisz że tobą
i nie wiesz czy krew i kości może rzęsę wybiorą
w ziemi ułożą łaskawej gdzie dojrzewają posągi 
  

Inne teksty autora

Zbigniew Herbert
Zbigniew Herbert
Zbigniew Herbert
Zbigniew Herbert
Zbigniew Herbert
Zbigniew Herbert
Zbigniew Herbert
Zbigniew Herbert
Zbigniew Herbert
Zbigniew Herbert
Zbigniew Herbert
Zbigniew Herbert
Zbigniew Herbert
Zbigniew Herbert
Zbigniew Herbert