Psalmy przyszłości: Psalm Wiary

Zygmunt Krasiński

Dusza i ciało to tylko dwa skrzydła,

Którymi Czasu i Przestrzeni sidła

Duch mój lozcma w postępowym locie!

Gdy się zużyją przez chwil i prób krocie,

Odpadać muszą - lecz on nie umiera -

Choć to się śmiercią nazywa u ludzi!

On zwiędłe zrzuca, a świeże przybiera

I w nie otulon, znów na jaw się budzi!

A to się zowie: narodzin godzina!

I Duch mój, wziąwszy skrzydła niezmęczone,

Nimi znów leci - lecz już w wyższą stronę!

Tak coraz wyżej ku Panu się wspina,

Ciała i dusze własne poza sobą

Sypie, jak liście zżółkłe i strząśnięte,

Wciąga do siebie siły, im odjęte -

On sam wciąż żyje ich zgonów żałobą!

 

Za nim - przeszłości zmierzchające tonie!

Przed nim - rozwarte wszechbezmiarów błonie!

Przed nim świat wszystek - Czas, przestrzeń bez końca,

Piętra z dróg mlecznych i dni z lat tysiąca;

A dalej, wyżej, nad niemi - za niemi -

Ten, co jest wszystkim i wszystko obleka,

Duch twórczy gwiazdy, anioła, człowieka,

Cel a początek i nieba, i ziemi;

Ten, który zawsze i wyżej, i daléj,

Niedoścignięty, nad wszystko się pali:

Spokój - a jednak razem siła tchnąca -

Blask najwyższego duchów, Ducha-Słońca!

 

K'niemu wciąż dążę - zrazu tam iść muszę

Przez piekła trudu - przez czysce zasługi -

Aż zacznę wdziewać i ciała, i dusze

Bardziej promienne - i wstąpię w świat drugi!

W świat, co od wieków zwań okręgiem nieba -

I w nim letargów mi już nie potrzeba

Ani przebudzeń z grobu, by iść wyżej!

Tam żywot wieczny - żywot nieustanny -

Grób ł kolebka konieczne są niżej,

Na tych planetach, gdzie świt Ducha ranny,

Gdzie człowiek Boga niemowlęciem jeszcze

I kwili tylko przeczucia swe wieszcze -

Lecz dla aniołów śmierci nigdzie nie ma!

Przeszłość i przyszłość ostrymi oczyma

Widzą i znają - dla nich przemienienie

To jedna chwila - to dalsze natchnienie!

Jak my na ziemi w godzinie zachwytu

Nikłą pieśń z serca czerpiem - tak tam oni

Kształt rzeczywisty czerpią z fal wszechbytu,

Szaty przemienne czerpią z życia toni

I coraz dalej ku Panu - ku górze

Lecą w królewskiej ciał i dusz purpurze!

 

Wkoło niebieskich coraz więcej darów,

Grzmiących dźwięczności i światła pożarów;

Mnożą się mleczne pierścienie i pręgi,

Coraz to szersze lazurowe kraje

- Przestrzeń pełniejszą potęg się wydaje -

- Czas coraz bardziej się przeterażniejsza .-

A jednak przyszłość, co od końca dzieli,

W nieskończoności swej nigdy nie mniejsza. -

Bo Pan wszystkiego jest wszystkim na wieki;

Choć coraz bliższy. On równie daleki!

Jego to. Jego żądają anieli!

Żądza bez miary, co chwila rosnąca,

Miłość bez granic - to życie bez końca!

 

On ogniw wszechstworzenia wiązannym łańcuchem,

On Bytem, Myślą, Życiem - Ojcem, Synem, Duchem!

On jak Myśl w świecie mieszka i jak Byt wieczysty,

Lecz za świata krańcami On jest osobisty -

On Duchem świętym, jednym, który wie sam siebie,

Rozlał się po wszej ziemi, a został na niebie!

A my wszyscy i wszędzie Jegośmy obrazem,

I wstępując stopniami w coraz wyższe włości,

Żyć musim nieśmiertelnie, z Nim żyć musim razem,

Zrodzeni z Jego łona, żyć w Jego wieczności!

I jako On nas stworzył, tak my tworzyć dalej

I z wewnętrza nas samych wyprowadzać światy, -

By prząść Mu, jak nam uprządł, widomości szaty,

O ile możem, biedni, w anielskiej pokorze,

To, coś Ty nam dał z łaski - oddawać Ci, Boże,

A nigdy nie móc, nigdy nic Ci oddać, Panie,

I tak żyć w Tobie wiecznie przez wieczne kochanie!

 

*

Lecz szkołą Duchów są Ludzkości dzieje -

Drogą do niebios planety koleje!

Na nim to, na nim pójdą zasłużeni

- A wszyscy razem - do innych przestrzeni,

Gdy Syn Twój, sędzia, zmartwychwstałych książę,

Losy tej ziemi w dzień sądu rozwiąże

I z nich anielstwo ludziom wypromieni!

A do dnia tego wiodące tu wschody

To w łasce Twojej poczęte narody! -

Garść im powołań sypnąłeś z wysoka -

W każdym z nich żyje myśl jakaś głęboka,

Co z piersi Twoich zesłanym jest tchnieniem

I narodowi odtąd - przeznaczeniem!

A są wybrane jedne przed innemi,

By b Twą piękność walczyły na ziemi

I krzyż lat wielu wlokąc krwawym śladem,

Były śród świata - anielskim przykładem,

Aż nie wywalczą straszną walką w grobie

Wyższego w ludziach pojęcia o Tobie,

Więcej miłości i więcej braterstwa

W zamian za tkwiący w piersiach nóż morderstwa!

 

Takim jest naród Twój polski, o Boże!

Kto cząstką jego - niech wie się Twej woli

Cząstką na ziemi - i choć go świat boli

Tak, że aż zwątpić o nadziei może,

Niech w tym cierpieniu wytrwa niesłychanem,

Boć on, zaprawdę, w Twego ducha chrzczony,

Boć on, zaprawdę, Twym ziemskim kapłanem,

Jeśli się cierniów nie wstydzi korony,

Jeśli pojmuje, że kochasz bezmiernie

Synów tych, których koronujesz w ciernie,

Bo cierń, w krwi maczan - to kwiat wiecznotrwały -

I nim odmładzasz świat Ludzkości cały! -

 

*

Chrystus wciąż w tobie mieszka, o Ludzkości!

W twych piersiach żyje, w twoich losach gości,

Krwią twą - krew Jego i ciałem twym - ciało!

Stanie się tobą, co Jemu się stało!

On wcielił w siebie wszystkie twe koleje,

On ci objawił wszystkie twe nadzieje.

Skądeś zrodzona? - Z przeczystej dziewicy,

Bo z myśli Bożej w Boże podobieństwo! -

Ku czemu idziesz? - Ku Ojca stolicy. -

Przez co przejść musisz? - Przez trud i męczeństwo!

A kiedy Chrystus nad Taboru szczytem

Już się otacza wieczności przedświtem,

Czy ty nie widzisz, co ten znak ci wróży?

Nim los twój ziemski w pełni się dokona,

I ty. Ludzkości, będziesz przemieniona!

Zostawisz w dole u stóp ciemnych wzgórzy

Wszystko, co zwodzi, i wszystko, co boli;

Zostawisz w dole szataństwo niewoli,

Zostawisz w dole kłamstwa opętanie,

Zostawisz w dole tajemnic zawiłość,

A weźmiesz z sobą duchowe poznanie

I serca wieczną, nieskończoną miłość!

I z tymi dwoma świętymi potęgi,

Jak Chrystus, w światła wzbijesz się okręgi!

Z czoła się twego grzech wszelki twój zetrze;

Jak pióra, lekkie będą twe ramiona!

Ręce pokładniesz na białe powietrze

I w nim się ważyć będziesz - spowietrzniona! -

Inne teksty autora