Obok śnieg –
więc dziwniejsze kwiaty na parapecie.
Uśmiechnij się do mnie chociażby za to,
że nie mówię słów,
których nie rozumiem.
Wszystko co potrafię:
krzesło, rzęsy, lampa, śnieg.
I ręce moje
są dalekie i zwykłe,
i ramy okien
jakby wycięte z białego papieru,
a tam, za nimi,
wokół latarń
strzępi się śnieg
od samego dzieciństwa.
I będzie, póki na ziemi
ktoś pamięta o tobie, ktoś rozmawia z tobą.
I to białe niegdyś
zobaczyłem na jawie,
i zamknąłem oczy, i nie mogę otworzyć,
i jest białe migotanie,
i zatrzymać go
też nie mogę.
1960