Przełożył Gabriel Karski
Nie ma kwiatów na łąkach gdy mój lud w niewoli
Innej poezji ogień dziś w źrenicach płonie
Wszędzie piekło rozsiewa swe gryzące wonie
Co są jak pył nawiany z polskich kopalń soli
Wiem że to niedorzeczność jest w rymy przystrajać
To co w milczeniu każdy z nas wspomina co dnia
Lecz ten kto o niemieckich więźniach i zbrodniach
Francuskim mówi wierszem czyż im skrzydła daje
To co ja mówię niechaj służy nienawiści
Jako werbel przestrogi dla przyszłych pokoleń
Oto na kresach Polski jest otchłań niedoli
Której straszliwą nazwę pieśń charcze i świszcze
To Oświęcim Sylaby pełne krwi i smutki
Tutaj na wolnym ogniu żyje się i kona
Tak oto egzekucja wygląda zwolniona
W której cząstki serc naszych giną pomalutku
Kres głodu i znużenia bólu i udręki
Nawet Chrystus nie przebył tej drogi zatraty
I tego szarpiącego nie zaznał rozdźwięku
Pomiędzy ludzką dusza a nieludzkim światem
Potworna Olimpiada się tutaj rozgrywa
Gdzie groza śmierć zwycięża okropnym wyczynem
I my tu mamy swoją francuską drużynę
I naszych tu francuskich sto kobiet przebywa
Gdy mi nie sposób wszystkie powtórzyć imiona
Tę setkę imion drogim mężom synom braciom
Przed twoją Mario-Klaudio chyląc skroń postacią
Witam cię Zdrowaś Mario bądź błogosławiona
I ciebie któraś pierwsza w ciemności zstąpiła
Jak ku swobodzie pierwszy krzyk się ludzki wzbija
Mario-Ludwiko Fleury za progiem mogiły
Wrócona światu witam cię Zdrowaś Maryja
I Daniela i Maja też Wzrasta ból tępy
A słowa są tak słabe pozbawione treści
I nie mogę dokończyć swojej opowieści
Która strofy i serce rozrywa na strzępy