równina

Arp Hans (Jean)

   

_____________ ` r ó w n i n a `               hans arp

 

znalazłem się z krzesłem sam na równinie,

zagubionej na pustym horyzoncie.

równina była bezbłędnie asfaltowana.

nic, ale to zupełnie nic poza mną i krzesłem

na równinie nie było.

niebo bezustannie błękitne.

nie ożywiało go żadne słońce.

nie wyjaśnione, nie rozsądne światło rozjaśniało

                              nie kończącą się równinę.

kunsztowny, jakby z innej sfery rzutowany,

                          wydawał się ten wieczny dzień.

nie czułem ani senności, ani głodu ni pragnienia,

                                    gorąca ni zimna.

ponieważ nic się nie działo i nie zmieniało

                             na tej równinie.

czas był jedynie niedorzecznym upiorem,

czas żył jeszcze trochę we mnie,

a to głównie ze względu na krzesło.

zajmując się krzesłem, straciłem do reszty

                            poczucie przeszłości.

czasami zaprzęgałem się jak koń do krzesła

i kłusowałem z nim w kóło lub wprost przed siebie.

przypuszczam, że to się udało,

czy udało się, nie wiem,

bo przecież w przestrzeni nie było niczego,

czym mógłbym moje poruszanie się sprawdzić.

siedząc na krześle, dociekałem ze smutkiem,

                               lecz nie rozpaczliwie,

dlaczego wnętrze światła promieniuje

tak czarnym światłem.

Inne teksty autora