Literatura

#384 (wiersz klasyka)

Berryman John

Nagrobek przekrzywiony, bez kwiatów, dzień się chyli
nad grobem ojca stoję w gniewie
ileż to razy, ile
tę straszną pielgrzymkę odbyłem do ciebie
bo nie możesz odwiedzić mnie, boś kartę swą
już wydarł: wracam po więcej.

Pluję na bankiera grób plugawy
Na Florydzie o świcie zastrzelił swe serce
Och niestety, niestety
Gdyby obojętność nadeszła, zgrzytam, bredzę w męce
Ziemię rozedrzeć chcę by dostać się
tam, pod murawę

i rozłupać tę czaszkę, ha i zobaczyć
jak przyjmie to, za czym tęsknił czasem
porwać szczątki odzieży
gnijącej, trumiennej, ha, potem Henry
znów dźwignie topór i ostatnim asem
w początek uderzy

przysłano: 5 marca 2010

Berryman John

Inne teksty autora

Podróżnik
Berryman John
Herosi
Berryman John
Wiersz o piłce
Berryman John
Rozpacz
Berryman John
Przesłanie
Berryman John
On się poddaje
Berryman John
więcej tekstów »

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca