Księżyc i noc i mężczyźni

Berryman John

W noc poddania się Belgów księżyc wstał
Późno, księżyc spóźniony i groźny
Dla angielskiej i amerykańskiej widowni;
I dla francuskiej. Noc była zimna,
Ludzie wkładali palta, żołnierze ma się rozumieć
Marzli, wbrew kalendarzowi, ma się rozumieć
Wielu uchodźców męczył kaszel, a widok
I głos niektórych zabijały innych. Zimna noc.

Na Outer Drive wydarzył się wypadek:
Ot jakiś głupiec w dobrej wierze wziął ostry zakręt
W prawo i nagle zmienił się w anioła
Trącającego struny jakiejś obcej harfy,
A może zawył w piekle albo stał się niczym.
Nie myślmy jednak, że to nieistotne.
Był częścią nocy, częścią tego kraju,
Częścią tej gorzkiej wyczerpanej ziemi
Z której wyrasta pamięć.

Michael i ja
Patrzyliśmy na siebie ponad szachownicą, mówiąc
Możliwie jak najmniej, i piliśmy, i grali.
Szachiści złapani w tę europejską pętlę,
Widzący tylko to, co wzrok ogarniał
Chociaż gra była czysta. Aż w końcu
Trudno się było skupić na własnych ruchach.
„...boleśnie rozczarowani” popłynęło z Londynu.
Mówiliśmy do siebie: nadchodzi czas
Kiedy nie będzie książek, muzyki i bliskich,
I tylko wariat powie głośno to, co myśli.
Historia się zbliża do bezgłośnego końca,
Jak mówił Henry Adams. Adams miał rację.

To wszystko zaszło tamtej nocy, gdy Leopold
Dopełnił zdrady zaczętej cztery lata wcześniej –
A może w dobrej wierze, bardziej był niż królem
Budowniczym piekielnej drogi? Tak czy inaczej
Księżyc wstał późno i noc była zimna,
Wielu zginęło- chociaż nie znamy losów
Żadnego, ani nikogo w szczególności, dalej
Trwa wojna, a księżyc w piersi człowieka jest zimny.

Inne teksty autora