stary poeta

Charles Bukowski

zamiast siedzieć z lisem w paprociach

nosze w kieszeni zdjęcie starego Spada

i słucham stukotu szpilek o bruk patrzę na nogi nogi nogi

dziewczyn pokazujących wszystko z wyjątkiem cipek,

równie dobrze mógłbym już paść

 

 

                   zły wiatr wieje z każdej strony

                   Keats nie żyje

                   ja tez umieram.

nic tak cholernie nie cuchnie

jak stary poeta zakwaśniały

na ciele i umyśle, poeta który ma parszywe

szczęście, konie uciekają od niego,

pozera go rak hazardu, jego zielony portfel chudnie w oczach,

za dużo Szostakowicza

i puszek piwa sączonych przez słomkę,

usta i umyśl poobijane

przez młodych ludzi w bocznych alejkach,

kołysze się w oknie

w gorące południe i nie udaje mi się

zabić brzęczącej muchy, lup, spadam ciężko

jak cholera, ci z dołu jakoś to sobie

wytłumaczą; albo znowu się spił albo dogorywa,

stary poeta kuśtyka niepewnie po korytarzu,

lamie laski na grzbietach

niewinnych psów

wypluwa to

co zostało mu ze słońca.

listonosz ma cos dla niego

zabiera to do swojego pokoju

i otwiera jak róże

po chwili krzyczy głośno, na próżno,

jego trumna jest pełna

listów z piekła

rano ujrzysz go znowu

jak ślini małe koperty,

jak martwi się o pieniądze na

czynsz

            papierosy

                             wino

                                      kobiety

                                                   konie,

jak trapi go

Eric Coates, III symfonia Beethovena i

 

jakąś oczekiwana od trzech miesięcy przesyłką z Chicago

on i jego wino w papierowej torebce

jego pall malle.

w sierpniu stuknie mu 42 lata, 42,

po mózgu łażą mu szczurzy i

zjadają myśli zanim zdarzy uderzyć

w klawiaturę.

starzy poeci są paskudni jak stare cioty:

meczy ich cos z czym nie mogą się pogodzić:

wydawca pragnie panu podziękować za

przesyłkę ale

 z przykrością...

idź dalej

               dalej

                        dalej

                                ciemnym korytarzem

korytarzem na którym nie ma kobiet

obierz ze skorupki ostatnie jajko

i zasiądź za maszyna:

stuk stuk stuk

nie zwracaj uwagi na telewizory

nie zwracaj na trzeszczące łóżka,

stuk stuk stuk:

jeszcze jeden stary poeta odchodzi.