trochę snu ciszy i spokoju

Charles Bukowski

jeżeli jesteś mężczyzną, mieszkasz w Los Angeles i tam
toczysz swoje bitwy; jeżeli jesteś kobietą i masz niezłe nogi jak i
całą resztę, kręcisz tym tak że góry za twoimi plecami tańczą, a
kiedy siwieją ci włosy chowasz się w willi
w Beverly Hills
aby nikt nie widział jak się postarzałaś.
więc wprowadziliśmy się tu — i kogo spotykamy jak nie
religijnego fanatyka za ścianą który
pije tanie wino ciągle ma wizje i słucha radia
najgłośniej jak to możliwe, na Boga!
znam już wszystkie spirituals!
wiem jak bardzo zgrzeszyłem zdaję sobie sprawę że nie
ominie mnie śmierć i warto być na nią przygotowanym...
ale na razie przydałoby mi się trochę snu trochę snu ciszy i spokoju.
otwieram okno i znowu stoi
na trawniku
i tańczy do jakiejś pieśni
albo spiritual
nieważne.
ma na sobie czerwone kąpielówki
jest bardzo opalony i pijany
jego ruchy są ciężkie i niezgrabne —
jest za gruby,
ma brzuch jak kokos, powykrzywiany
niekształtny pięćdziesięciopięciolatek.
stoi na słońcu wymachuje ramionami a ptaki odlatują
w przestrachu,
po chwili chwiejnym krokiem wraca do mieszkania.
ale widok z okna jest tu dobry —
widzę Japończyków stare kobiety młode dziewczyny
żebraków.
można zobaczyć olbrzymie palmy
mnóstwo ptaków
parking też nie jest najgorszy..
nasz fanatyk religijny nigdy nie wychodzi do pracy
jest za cwany żeby pracować
obydwaj wylegujemy się więc na słońcu
słuchamy radia
pijemy
a ja zastanawiam się który z nas pierwszy dotrze do piekła —
on ze swoją biblią czy ja z moją Szczytową Formą
ale jeżeli muszę co dzień go wysłuchiwać wiem że potrzeba mi
trochę siły, wiem że następny taniec będzie należał do mnie.
w tej chwili myślę o tym że dobrze byłoby coś sprzedać aby gdzieś móc
się schować
w jakimś miejscu o czterometrowych ścianach
z fosą
i wysokimi gejszami.
ale wiele musi upłynąć jeszcze dni i nocy,
skąd ja to znam.
na razie pozostaje czekać aż wysiądzie
głośnik w radiu
albo dopadnie go śmierć
o co obydwaj modlimy się i na co
jesteśmy przygotowani.