wojownicy właśnie tu

Charles Bukowski

widzę brutalna pusta twarz –

zdumiewające!

patrzę ona wisi na głowie a głowa

tkwi na czubku ciała a ciało

właśnie wychodzi z

sali.

 

 

grunt, ze znikła ta twarz; sięgam po

pałeczki i zastanawiam się:

czemu facet tak mi

przeszkadzał?

czy chodzi o to, ze czuje daremność upływu stuleci?

daremność bo brak jakiegokolwiek postępu?

a może na widok tego skurwysyna po prostu mnie mdli

z jakiś powodów, których w ogóle nie rozumiem?

 

 

musze być bardziej zrównoważony, patrzeć z większym

dystansem.

powinienem się zgodzić na to, co jest.

koszmary wpisane są w istnienie.

 

 

facet wraca do restauracji

idzie za moimi plecami na koniec

sali, dochodzi do swojego stolika i

staje.

ogłada się na mnie.

 

 

to próba sil.

zwarliśmy się wzrokiem: klincz.

w końcu jego kumpel mówi cos do niego

wiec facet odsuwa krzesło i

siada.

odwieczni wrogowie spotkali się

w barze z sushi.

życzę mu śmierci tak jak on

mnie.