z objęć...

Charles Bukowski

z objęć jednej kobiety

prosto w objęcia innej

 

 

od śmierci na krzyżu

uratowała mnie pewna dama

która paliła trawkę

pisze piosenki i opowiadania,

jest dużo milsza od poprzedniej

dużo milsza

równie dobra w łóżku

a może nawet lepsza

.

 

 

nie jest przyjemnie być rozciągniętym

na krzyżu

i pozostawionym samemu sobie

dużo przyjemniej jest zapominać miłość

która nie wypaliła

jak nie wypalają w końcu

wszystkie miłości...

 

 

dużo przyjemniej jest kochać się

na wybrzeżu w Del Mar

w pokoju numer 42

a potem siedzieć

w łóżku

pić dobre wino

rozmawiać dotykać się

i palić

 

 

słuchać fal...

 

 

umierałem zbyt wiele razy

wierząc i czekając

 

 

czekając w pokoju

patrząc na popękany sufit

czekając na telefon, list, pukanie do drzwi, jakikolwiek odgłos...

doprowadzony do obłędu

podczas gdy ona tańczyła z nieznajomym w obcym klubie...

 

 

z objęć jednej kobiety

prosto w objęcia innej

 

 

nie jest przyjemnie umierać na krzyżu

dużo przyjemniej jest słyszeć swoje imię

szeptane w ciemności.