Spogląda księżyc na leśne gęstwiny,
Na bazyliki przejrzyste ruiny.
W martwym opactwie dwa żółte szkielety
Błądzą w poświaty martwocie głębokiej:
Dama i rycerz czyniący konkiety
(czerp beznosy i czerp bezoki):
„O, tak, to zbliża i wiąże nas dwoje –
od Czarnej zmarliśmy Śmierci oboje.
Ja z dziesiątego stulecia, a pani,
Proszę darować ciekawość – z którego?”
Z wyszczerzonymi się wdzięczy zębami:
„Jakiż pan młody! Ja jestem z szóstego”.
Na bazyliki przejrzyste ruiny.
W martwym opactwie dwa żółte szkielety
Błądzą w poświaty martwocie głębokiej:
Dama i rycerz czyniący konkiety
(czerp beznosy i czerp bezoki):
„O, tak, to zbliża i wiąże nas dwoje –
od Czarnej zmarliśmy Śmierci oboje.
Ja z dziesiątego stulecia, a pani,
Proszę darować ciekawość – z którego?”
Z wyszczerzonymi się wdzięczy zębami:
„Jakiż pan młody! Ja jestem z szóstego”.