T. S. Eliot - Marina

Eliot Thomas Stearns

               Quis his locus, quae

               regio, quae mundi plaga?

 

Jakie to morza jakie brzegi jakie wyspy jakie szare skały

Jakie to wody bijące o dziób

I zapach sosen i drozd we mgle śpiewający

Jakie obrazy powracają

O moja córko.

 

Ci którzy ostrzą ząb psa a to jest ich

Śmierc

Ci którzy pobłyskują piórami kolibra a to jest ich

Śmierc

Ci którzy siedzą w chlewie ukontentowania a to jest ich

Śmierc

Ci którzy cierpią w zwierzęcej ekstazie a to jest ich

Śmierc

 

Stają się nierealni, ubywają z wiatrem,

Z oddechem sosen, z leśnym śpiewem mgły

W rozproszonej łasce tych okolic

 

A czyja jest ta twarz, to bliżej to dalej

Stukot pulsu w przegubie, to głośniej to ciszej -

Dane czy pożyczone? dalsze niż gwiazdy i bliższe niż oko

 

W listowiu szepty i urwany śmiech i spieszne kroki

We śnie, gdzie się łączą wszystkie wody.

 

Farba pękała w słońcu, bukszpryt pękał w zimie.

Ja to zrobiłem, zapomniałem

I pamiętam.

Przegniłe liny i zbutwiałe żagle

Pomiędzy tamtym czerwcem i tym wrześniem.

Zrobiłem to nie wiedząc, wpółświadomie, niewiadome, moje.

Kadłub przepuszcza wodę, fugi są nieszczelne.

Ten kształt, ta twarz, to życie

Żyjące aby życ w czasie poza mną; to życie

Niech weźmie moje życie a moje słowa to niewysłowione,

To przebudzone, te usta otwarte, i ta nadzieja, te nowe okręty.

 

Ale jakie to morza jakie brzegi jakie wyspy kamienne ku memu wrakowi

 

I drozd krzyczący we mgle

Moja córko.