I
Siedzę na pniu z wypitą do połowy
filiżanką herbaty,
słońce już w dole po drugiej stronie gór -
Nic do roboty.
Ani słowa! Ani jednego słowa!
Całe gadanie robią za mnie muchy -
a wiatr mówi coś zupełnie ekstra.
Mucho na moim nosie,
nie jestem Buddą,
Nie znajdziesz tu oświecenia!
Na tle pnia z czerwoną korą
Cień muchy
siada na cień sosnowej gałęzi.
Już godzina odkąd nastał świat
a ja jeszcze ani razu nie pomyślałem o Buddzie!
- wracam do pustelni.
II
Po Dwóch Tygodniach Pustelni wchodzę do King Soopera
Chudy pryszczaty chłopak o czerwonej twarzy
przez kilka dobrych minut stoi samotnie
i zagląda do pojemnika z lodami.
Boulder, 16 września 1975